Poniedziałek
Z głębokiego snu wyrywa cię nagły niepokój - dojmujące przeczucie, że ominęło cię coś ważnego. Dłuższą chwilę zajmuje ci znalezienie telefonu, który jakimś cudem zawędrował aż pod łóżko. Blask ekranu oślepia cię na kilka sekund, jednak nie jesteś w stanie nie zauważyć dużych cyfr, nieubłaganie układających się w godzinę: 11:54.
Mgliście przypominasz sobie o zajęciach, które zaczęły się ponad godzinę temu.
[[Śpij dalej]]
[[Zerwij się z łóżka]]
Jeszcze przez kilka sekund wpatrujesz się w ekran telefonu, po czym wrzucasz go z powrotem pod łóżko. Nie masz zamiaru odbierać prawdopodobnie jedynego wyboru, jaki urządzenie podjęło odnośnie miejsca swojego spoczynku i wciskasz głowę w poduszkę. Zapadasz w sen, rozmyślając o trudach życia przedmiotów nieożywionych, czując spokój po raz pierwszy od dłuższego czasu.
[[Cudowny początek niezapomnianego tygodnia->DZIEŃ PÓŹNIEJ]] Wtorek
Nadprogramowa nieobecność nie daje ci spokoju. Wiesz, że akurat ten profesor nie toleruje żadnego rodzaju niedociągnięć. Z drugiej strony i tak nic na to nie poradzisz, więc po co się dręczyć? Równie dobrze możesz sobie odpuścić. Akurat dzisiaj wieczorem ma przedpremierę film, na który twoi znajomi od dawna czekali. Twój telefon wprost urywa się od wiadomości zachęcających cię do dołączenia do ich wypadu.
[[Zastanów się jak rozwiązać problem nieobecności]]
[[Idź do kina]]Ignorujesz telefon, wyciszasz go i wciskasz pod poduszkę, żeby cię nie rozpraszał. Siadasz przy biurku i otwierasz laptopa. Zmuszasz wszystkie swoje szare komórki do wysiłku i zastanawiasz się, jakie są twoje opcje.
[[Zbierz informacje na temat profesora - kto wie do czego uda się je wykorzystać]]
[[Zapisz się na ekspresowy kurs informatyczny, żeby zhackować system uniwersytecki]]Nie namyślając się długo, odpisujesz znajomym na czacie, dopytując się o godzinę seansu. Po co zajmować się problemami tygodnia przyszłego? [[Masz jeszcze dużo czasu, żeby znaleźć rozwiązanie->ŚRODA 2]]Wpisujesz w wyszukiwarkę imię i nazwisko swojego profesora. Już po chwili zagłębiasz się w dżungli informacji na jego temat. Kto by przypuszczał, że uda ci się znaleźć tyle szczegółów na temat jego życia? To przywodzi ci na myśl kilka pomysłów. Spokojnie kładziesz się spać o wczesnej porze, [[żeby następnego dnia kontynuować poszukiwania->ŚRODA]]Środa
Budzisz się w pełni sił. Po zajęciach kontynuujesz zbieranie informacji. Kiedy zauważasz, że nie jesteś już w stanie znaleźć nic nowego, przyglądasz się efektom swojej pracy. Pozostaje ci zdecydować w jaki sposób je wykorzystasz.
[[Podlizuj się profesorowi]]
[[Zaproponuj łapówkę]]
[[Zaplanuj zabójstwo]]
Zapisujesz godzinę, o której profesor zaczyna zajęcia kolejnego dnia i ustawiasz sobie budzik. Akurat zdążysz podejść do niego przed swoimi zajęciami, żeby przynieść mu kawę i zapytać, czy zgodziłby się zrecenzować artykuł, który planujesz napisać - czego się nie robi dla zaliczenia?
[[Dalej->CZWARTEKLIZ]]Środa
Wracasz z zajęć późnym popołudniem. Film nie należał do najlepszych - nie był nawet dobry. “Przerost formy nad treścią”, jakby powiedział twój profesor. Ta myśl stawia na pierwszym planie problem, którego z taką starannością starasz się unikać. Może nadszedł czas, żeby zastanowić się nad znalezieniem usprawiedliwienia dla tej dodatkowej nieobecności? Czujesz ogarniające cię zmęczenie. Wyjście do kina ze znajomymi dość szybko zostało przeniesione do pobliskich barów, a to z kolei przekształciło się w późny powrót do mieszkania. Ledwo udało ci się wstać, żeby zdążyć na poranne wykłady. Litry kofeiny, które do tej pory utrzymywały cię w stanie względnej przytomności, przestają działać.
[[Wmuś w siebie więcej kawy i szukaj rozwiązania problemu]]
[[Połóż się wcześnie spać]]Wypijasz duszkiem trzy mocne kawy pod rząd. Dopiero, kiedy przełykasz ostatni łyk trzeciej przychodzi ci do głowy, że to mogło nie być zbyt mądre. Czy ludzie przypadkiem nie dostają zawału od nadmiaru kofeiny?
Nie jesteś w stanie usiedzieć w miejscu. Po chwili wstajesz i zaczynasz krążyć po pokoju. Twoje ręce drżą, świat wiruje ci przed oczami. Skąd w ogóle wziął się pomysł picia więcej kawy? Odpowiedź dryfuje gdzieś na skraju morza skłębionych myśli. Hasło “nieobecności” majaczy gdzieś w mroku, ale nie jesteś w stanie się na nim skupić, ani nawet w ogóle o tym myśleć. Zaczynasz się o siebie martwić. Masz wrażenie, że wniknęła w ciebie chmura stresu składająca się z wiecznie kręcących się wkoło cząsteczek negatywnej energii. Siadasz na łóżku i zastanawiasz się co zrobić. Wciąż podskakujesz rytmicznie w górę i w dół, nie będąc w stanie się uspokoić. Wreszcie odpowiedź sama wpada ci do głowy. Tylko jedno może cię uratować.
[[Maraton "Władcy Pierścieni"]]
[[Jedziesz na pogotowie]]Czwartek
Wielogodzinny wypoczynek zapewnia ci niesamowite pokłady energii i dobry nastrój na cały dzień. Praktykantka prowadząca warsztaty, na które uczęszczasz, zauważa to i proponuje ci zrobienie projektu na dodatkową ocenę, a ty zgadzasz się - oznaczałoby to wyższy stopień podczas zaliczania przedmiotu. Dopiero wchodząc do mieszkania przypominasz sobie o wciąż nierozwiązanym problemie nieobecności z poniedziałkowych zajęć. Zatrzymujesz się z laptopem w ręce, rozważając swoje opcje.
[[Zrezygnuj z projektu i zajmij się problemem nieobecności]]
[[Zrób projekt na dodatkową ocenę]]Zauważasz, że pensje pracowników uniwersyteckich nie są zbyt wysokie. Sądząc po znalezionych zdjęciach i artykułach, a nawet stylu ubierania, profesor ceni sobie życie na wysokim poziomie. Ponadto, nie wydaje się być osobą ceniącą moralność ponad wszystko, przynajmniej w innych kwestiach niż nieobecności. Postanawiasz, że w [[poniedziałek po zajęciach->PONIEDZIAŁEK]] poczekasz, aż wszyscy wyjdą i zaproponujesz mu łapówkę.Siadasz za biurkiem, podjąwszy już decyzję. Przez resztę popołudnia i wieczoru zajmujesz się projektem, wyszukując informacje i wykorzystując je w finalnej pracy. Jeszcze przed północą udaje ci się wysłać maila z załącznikiem do doktorantki – co prawda dała ci na to cały weekend, jednak wypełniająca cię motywacja nie mogła pozostać niewykorzystana. Masz wrażenie, że to twoja najlepsza praca. Zamykając laptopa, odczuwasz zarówno satysfakcję, jak i zmęczenie. Bierzesz prysznic i kładziesz się spać z myślą, że problemem nieobecności zajmiesz się w [[weekend->PIĄTEK3]].
Piątek
Kurs informatyczny skończony. Czujesz, że teraz każde wirtualne drzwi stoją przed tobą otworem. Po zajęciach siadasz przy biurku i z niesamowitą pewnością siebie otwierasz nonszalancko laptopa. Zhackowanie systemu uniwersyteckiego okazuje się nie być żadnym problemem. Przekraczasz nawet własne oczekiwania - bez większego kłopotu udaje ci się włamać na prywatną skrzynkę mailową profesora! Zauważasz tam coś ciekawego…
[[Dopisz sobie brakujące obecności i zapomnij o tym->PONIEDZIAŁEKHAK]]
[[Szantażuj profesora]]Nie możesz sobie odmówić przyjemności zemsty na małostkowym profesorze. Czas dać mu nauczkę za całe pokolenie znerwicowanych studentów. Przeglądasz jego maile i twoje podejrzenia sprawdzają się - profesor ma romans ze studentką! Robisz kopię obciążających wiadomości na swoim komputerze, dysku zewnętrznym i dodatkowo drukujesz je w wersji papierowej. Lepiej zachować ostrożność. Następnie zabierasz się do układania planu szantażu. Nagle zauważasz, że zrobiło się późno, więc [[SOBOTA]] z mściwym uśmiechem na ustach. Profesor już ci nie ucieknie.
Spędzasz intensywny wieczór przed ekranem komputera. Odkrywasz, że masz prawdziwy talent informatyczny. Jeszcze trzy dni i internet stanie przed tobą otworem jak jeszcze nigdy w życiu. Spokojnie kładziesz się spać o wczesnej porze, żeby [[następnego dnia->PIĄTEK]] kontynuować naukę.Zauważasz, że pensje pracowników uniwersyteckich nie są zbyt wysokie. Sądząc po znalezionych zdjęciach i artykułach, a nawet stylu ubierania, profesor ceni sobie życie na wysokim poziomie. Ponadto, nie wydaje się być osobą ceniącą moralność ponad wszystko, przynajmniej w innych kwestiach niż nieobecności. Postanawiasz, że w [[poniedziałek po zajęciach->PONIEDZIAŁEK]] poczekasz, aż wszyscy wyjdą i zaproponujesz mu łapówkę.
Poniedziałek
Przychodzisz na zajęcia, bojąc się tego, co zamierzasz zrobić po nich. Nie potrafisz się skupić na słowach profesora; koperta z pieniędzmi schowana w twojej kieszeni zdaje się parzyć skórę przez materiał. Czy tyle go usatysfakcjonuje? Kiedy wreszcie zajęcia dobiegają końca, a sala pustoszeje, zbliżasz się do biurka z konspiracyjną miną.
- Profesorze?
Jego spojrzenie zdaje się przeszywać cię na wylot.
- W kwestii moich nieobecności… - Nie wiesz, jak to ująć, więc po prostu wyciągasz z kieszeni kopertę i podsuwasz mu ją pod nos.
-Może moglibyśmy o nich zapomnieć? - pytasz z nadzieją.
profesor otwiera kopertę i zagląda do środka. Przez chwilę wydaje ci się, że się udało. Wtedy profesor patrzy na ciebie swoim nieprzeniknionym spojrzeniem i mówi:
- Obawiam się, że będę musiał to zgłosić...
W ten sposób w gruzach legło nie tylko zaliczenie, ale też cała twoja kariera naukowa.
[[FAILED->START ]] Pozwalasz zmęczeniu wygrać. Wleczesz się do łazienki, żeby umyć zęby, po czym wracasz do sypialni i zwalasz się na łóżko. Nawet nie zauważasz dokładnego momentu, w którym twoja świadomość odpływa do [[krainy snu->CZWARTEK]].Nagle odpowiedź staje się jasna. Być może była taka cały czas, ale wciąż starasz się jeszcze odsunąć ją na bok. Dla swojej naukowej przyszłości musisz przekroczyć wszelkie granice. Profesor musi zginąć. W ten sposób przyczynisz się do poprawy świata - profesor jest tylko postacią dręczącą niewinne istnienia. Jego nagła śmierć usunie problem tych zajęć raz na zawsze, a może nawet przyczyni się do odwołania innych egzaminów? Postanawiasz [[następnego dnia]] włamać się do laboratorium chemicznego, ukraść odrobinę arszeniku i dosypać go do kawy, którą profesor zawsze pije na zajęciach.
Czwartek
Po zajęciach zakradasz się na wydział chemii, starając się nie rzucać w oczy, w naciągniętym na głowę kapturze bluzy pożyczonej od znajomego. Przez chwilę ogarnia cię dezorientacja. Czy tu w ogóle jest laboratorium? Wreszcie odnajdujesz odpowiednio oznaczone drzwi. Otwierasz drzwi wsuwką, specjalnie przyniesioną na tę okazję. Na szczęście w środku nikogo nie ma. W pomalowanym na zielono pomieszczeniu panuje dojmująca cisza. Robi ci się nieprzyjemnie zimno, kiedy zakradasz się do szafy, w której przypuszczasz, że trzymają odczynniki. Naciskasz klamkę. Drzwi skrzypią straszliwie przy otwieraniu. Otępiale wpatrujesz się w rzędy słoiczków i kolbek. Przez chwilę zastanawiasz się, czy w ogóle trzymają tu arszenik. Właściwie do czego arszenik miałby służyć studentom? Masz jednak szczęście. Udaje ci się dostrzec odpowiednio oznaczony słoiczek. Wyciągasz ubraną w rękawiczkę dłoń i już masz go złapać, kiedy dopadają cię wątpliwości. Czy naprawdę jesteś w stanie to zrobić?
[[Otruj profesora]]
[[Zrezygnuj->PONIEDZIAŁEKNIC]]
Łapiesz słoiczek pewną ręką, odkręcasz i odsypujesz odpowiednią ilość do uszykowanego wcześniej pojemniczka. To nie czas na głupie wątpliwości. Przecież czynisz światu przysługę. Uważnie opuszczasz budynek i wracasz do mieszkania. Postanawiasz otruć profesora w [[piątek]], kiedy nie ma zajęć z twoją grupą.
Piątek
Wychodzisz pięć minut wcześniej ze swoich drugich zajęć. Ze swoich badań wiesz, że profesor zawsze o tej porze kupuje w automacie czarną kawę bez cukru. Zanim ktokolwiek zdąży wyjść na korytarz kupujesz taką samą kawę, dosypujesz arszenik i mieszasz. Czujesz jak przyspiesza ci tętno. Stajesz po drugiej stronie korytarza i czekasz. Korytarz powoli się zapełnia. Rozgadani studenci kierują się do kolejnych sal. Wreszcie widzisz, jak profesor kupuje kawę i wchodzi do sali, w której zaraz zacznie zajęcia. Zakradasz się tam ukradkiem. Przy biurku zebrała się spora grupka oddająca zwolnienia i pytająca o egzamin. Stajesz w kolejce i czekasz cierpliwie na okazję. W pewnym momencie profesorowi spada długopis. Pochyla się, a ty dostrzegasz swoją szansą. Jednak gdzieś w tle odzywają się wyrzuty sumienia.
[[Otruj]]
[[Wycofaj się->PONIEDZIAŁEKNIC]]
Niedziela wieczór
Jutro czeka cię jedno z największych wyzwań w twoim życiu. Z jednej strony z nerwów nie jesteś w stanie nic robić, z drugiej – bezczynność jest jeszcze gorsza. Pozostają ci dwie możliwości: siedzieć do późna nad opracowywaniem wymówki, albo położyć się spać.
[[Kładziesz się spać]]
[[Dopracowywujesz wymówkę]]Udajesz, że musisz odstawić kawę na biurko, żeby wyjąć coś z torby. Zanim profesor zdąży się podnieść, zamykasz torbę, przypadkowo łapiesz jego kawę i wychodzisz. Na twoje szczęście, nikt nie zwrócił na ciebie uwagi. A przynajmniej tak się wydaje. Kiedy wychodząc z kolejnych zajęć dostrzegasz ambulans przed budynkiem, zaczynasz się zastanawiać, czy rzeczywiście to był dobry wybór. W nocy dręczą cię koszmary i [[i nie możesz spać]].
Sobota
Budzisz się rano, czując narastające, złowieszcze podekscytowanie. Tworzysz anonimową skrzynkę mailową i układasz maila, którego wyślesz profesorowi, zawierającego kopię obciążających dowodów i groźbę udostępnienia ich dziekanowi, rektorowi, policji, żonie i wszystkim studentom profesora, co oznaczałoby koniec jego kariery naukowej i (prawdopodobnie) życia prywatnego. Żeby nie wzbudzać podejrzeń co do swojej tożsamości (na wszelki wypadek - szantaż to przestępstwo), domagasz się zaliczenia dla wszystkich studentów, niezależnie od liczby obecności i wyników z egzaminu. Wysyłasz maila i czekasz na efekty. W końcu [[kładziesz się spać->NIEDZIELA]] - odpowiedzi nie ma.
Sobota
Wciąż myślisz o tym, co zaszło wczoraj. Powoli dostrzegasz wszystkie słabe punkty swojego planu. Czy na pewno nikt nie zauważył manewru z kawą? Czy kamery na wydziale chemii nie zarejestrowały twojej twarzy? Czy kiedy zaczną dochodzenie, nie odkryją, kto za tym stoi? Cały dzień nie możesz sobie znaleźć miejsca. Nie oglądasz ani nie czytasz żadnych wiadomości, żeby się nie stresować, ale to nie pomaga. W napięciu oczekujesz co przyniesie [[kolejny dzień]].Niedziela
W napięciu logujesz się do anonimowej skrzynki. Profesor odpisał! Z mściwą satysfakcją czytasz kolejne trzy maile pod tytułem “Kim jesteś i dlaczego mnie dręczysz?”. Wreszcie w czwartym profesor poddaje się i zgadza na twoje warunki, ale stawia jeden własny. Masz mu osobiście oddać wszystkie kopie posiadanych wiadomości. Odmawiasz i natychmiast dostajesz odpowiedź. Profesor upiera się przy tej kwestii. Ponieważ bardziej zależy ci na zaliczeniu niż niszczeniu jego życia, postanawiasz odpuścić. Bawi cię naiwność z jego strony - nigdy nie dowie się, czy to wszystkie kopie. Jednocześnie wpisujesz w wyszukiwarkę “gdzie kupić kominiarkę” i “jak zmienić brzmienie swojego głosu”.
[[PONIEDZIAŁEKSZANTAŻ]]
Na porannych zajęciach siedzisz jak na szpilkach. Za każdym razem, kiedy profesor kieruje spojrzenie w twoją stronę, wydaje ci się, że wie, że to ty stoisz za szantażem. Wreszcie ta tortura dobiega końca. Wybiegasz z uniwersytetu, wracasz do domu i szykujesz się na wieczór. Profesor chce się spotkać w miejscu na odludziu, co wyjątkowo ci pasuje. Jedziesz autobusem, starając się do nikogo nie odzywać, bo po nawdychaniu się helu masz idiotycznie wysoki głos. Kiedy wysiadasz z autobusu, odchodzisz kilka kroków i zakładasz na głowę kominiarkę, praktycznie słyszysz bicie swojego serca. Ledwo docierasz na miejsce. Profesor wyłania się z mroku. Masz wrażenie, że zaraz dostaniesz zawału. Jest ubrany w luźną bluzę z kapturem, pod którym dostrzegasz jedynie jego zaciśnięte usta. Drżącą ręką podajesz mu pendrive’a z kopią i wydrukowane wiadomości.
- Ktoś jeszcze o tym wie? - zadaje ci pytanie głosem, w którym da się wyczuć napięcie. Przebiega ci przez myśl, że już na zajęciach nie był sobą - podobnie jak ty. Wygląda na człowieka gotowego na wszystko, żeby się uratować.
- Nie - odpowiadasz swoim idiotycznie wysokim głosem, zanim zdążysz się zastanowić, czy to rozsądne.
W tym momencie profesor wyciąga z kieszeni, w której trzymał dłoń, rewolwer i wycelowuje w ciebie lufę. Strzela zanim zdążysz spróbować uciec. Strzał powala cię na ziemię. Ostatnim co widzisz, jest przerażenie w oczach profesora, kiedy ściąga ci kominiarkę i cię rozpoznaje.
- To ty!
Umierasz.
[[FAILED->START ]] Niedziela
Wreszcie nie wytrzymujesz i sprawdzasz wiadomości. A więc wiadomo już, że to było morderstwo! Słowa “przesłuchania na terenie uczelni” i “podejrzany osobnik włamujący się do laboratorium chemicznego” wyprowadzają cię z równowagi. A więc zdążyli to odkryć! Odkrywasz też, że mimo okoliczności dziekan prosi waszą grupę o stawienie się na zajęciach w [[poniedziałek]]. Przez resztę dnia wpatrujesz się otępiale w ścianę.
Poniedziałek
Wreszcie nadchodzi poniedziałek. Idziesz na zajęcia, wyglądając jak trup, czując coraz większy opór przy każdym kroku. Dziekan wita wszystkich smutnym uśmiechem.
- Jeśli ktokolwiek z was coś widział, proszony jest o kontakt z policją. - Podaje numer telefonu dedykowany sprawie, a ty rzucasz się, żeby zanotować, tak jak ludzie wokół ciebie.
- Jeszcze jedna, ważna informacja - oznajmia po chwili dziekan. - Z kwestii technicznych: to wasze ostatnie zajęcia przed sesją i na pewno zastanawiacie się, co dalej. Nie musicie się martwić - mówi uspokajająco. - Profesor nie pozostawił żadnej niejasności w tej kwestii. Test jest już przygotowany, więc ktoś z innych prowadzących przeprowadzi go w ustalonym terminie. Osoba ta policzy też wasze obecności, żeby ustalić, kto może do niego podejść. Wszystkie egzaminy odbędą się terminowo.
W tym momencie cały twój świat rozsypuje się na kawałki. Wszystko jedno, czy odkryją, że to ty i pójdziesz do więzienia. I tak nie rozwiązałeś problemu swojej nieobecności.
[[FAILED->START ]]
Poniedziałek
W poniedziałek jak gdyby nigdy nic stawiasz się na zajęciach. Pękasz z dumy, kiedy profesor, wymieniając osoby mające problem ze zbyt dużą liczbą nieobecności, nie podaje twojego nazwiska. Nie dość, że udało ci się rozwinąć w sobie geniusz informatyczny, to problem nieobecności wyparował! Od dzisiaj to już nigdy nie będzie problem! W twojej głowie rodzi się wizja sielankowego przyszłego semestru. Naprawdę ci się udało! Uśmiechasz się szeroko, a profesor przygląda ci się podejrzliwie.
[[EGZAMIN->TYDZIEŃ PÓŹNIEJ]]Tydzień później
Przychodzisz na egzamin w zaskakująco dobrym, zważywszy na okoliczności, humorze. Przez całą drogę uśmiech nie schodził ci z twarzy. Jeśli nie spodoba ci się ocena, zawsze możesz włamać się do systemu i ją zmienić, prawda? Przy takiej liczbie studentów na pewno nikt tego nie pamięta. Jakie jest twoje zdziwienie, kiedy w drzwiach zauważasz dwóch policjantów. Wciąż jednak nawet nie przypuszczasz, że może chodzić o ciebie, do momentu, kiedy profesor wyciąga w twoim kierunku oskarżający palec wskazujący i mówi policji, że to ty. Najwyraźniej nie jesteś aż takim geniuszem informatycznym. Twoje ślady łatwo było wyśledzić.
[[FAILED->START ]]
Piątek
Zajęcia kończysz wieczorem i ostatnią rzeczą, jaką chcesz się zajmować jest kwestia dodatkowej nieobecności. To był wyjątkowo męczący tydzień i jedyne, na co masz ochotę to odpalić jakąś grę i zapomnieć o wszelkich obowiązkach przynajmniej na kilka godzin.
Otwierasz laptopa i zauważasz powiadomienie o nowym mailu. Z niemałą dumą czytasz wiadomość doktorantki, która zachwala twoją pracę i prosi o pozwolenie na włączenie jej do przeglądu prac studenckich, który będzie miał miejsce w niedzielę. Co prawda, doktorantka nie planowała brać w nim udziału, jednak uważa, że poziom twojego projektu jest tak wysoki, że zasługuje na takie wyróżnienie. Zgadzasz się. Wysyłasz swoją odpowiedź, a twoje spojrzenie zatrzymuje się na ikonce gry, w którą tak bardzo pragniesz zagrać.
[[Zajmij się nieobecnością]]
[[Zagraj w grę]]
Z westchnieniem omijasz kursorem ikonkę gry i zamiast tego otwierasz przeglądarkę. Unosisz palce do klawiatury i wtedy uświadamiasz sobie, że nie masz pojęcia, co wpisać w okno. Wysilasz umysł, próbując przywołać jakikolwiek, nawet najgłupszy, sposób na oszukanie profesora, jednak kompletnie nic nie przychodzi ci do głowy. Nie jest to jednak normalne „nic”, którego zwykle doświadczasz podczas egzaminów i odpowiedzi ustnych. Masz wrażenie, jakby ktoś całkowicie zresetował tę część twojego mózgu, w której zgromadzone były wszelkie dane potrzebne do wymyślenia wymówki.
W tym momencie drzwi do twojego pokoju zostają wyważone z zawiasów. Odwracasz się, wciąż w stanie dziwacznego odrętwienia i wpatrujesz się w trójkę dziewczyn, wparowujących do pomieszczenia.
– Trzymaj ją, Agata – odzywa się jedna z dziewczyn.
Zanim jesteś w stanie zareagować, druga dziewczyna – najprawdopodobniej Agata – wykręca ci ręce do tyłu i unieruchamia cię w obrotowym krześle.
Trzecia uchyla lekko zasłony, żeby wyjrzeć przez okno i przez kilka sekund uważnie wpatruje się w niebo, po czym daje pozostałym dziewczynom znak ręką.
– Czysto.
Uwaga całej trójki koncentruje się na tobie.
– Musimy upozorować to na wypadek – mówi ta, która wydała pierwsze polecenie.
– Przejmujesz się, Andrea? – Dziewczyna spod okna staje obok niej. – Bo ja w sumie już nie.
Andrea uśmiecha się szeroko, a pustka w oczach nadaje jej twarzy diaboliczny wyraz.
– Masz rację. – Uśmiech Andrei staje się jeszcze bardziej upiorny.
Agata kończy kneblować ci ręce za oparciem fotela, po czym pochyla się nad tobą.
– Patrz, ile przez ciebie musiałyśmy wycierpieć. – Unosi w górę zakrwawione ręce z poobgryzanymi paznokciami. – Ja i Agnieszka. – Wskazuje na dziewczynę, która sprawdzała niebo. – Tyle musiałyśmy przejść, żeby wymyślić i spisać te wszystkie wymówki. Andrea płakała, próbując to złożyć do kupy!
Nie wiesz, o czym mowa, lecz nie jesteś w stanie w żaden sposób zareagować. Agata zaczyna szarpać cię za ramiona.
– Dniami i nocami rwałyśmy włosy z głowy po to, żebyś ty mogła wymigać się od powtarzania przedmiotu!
– Przestań. – Agnieszka odciąga od ciebie Agatę. – Dostanie to, na co zasłużyła.
– I to już niedługo. – Andrea z niebywałą siłą popycha fotel, który przejeżdża przez pół pokoju i zatrzymuje się pod oknem.
Wszystkie trzy stają przed tobą, a Agnieszka zmusza cię do podniesienia głowy, szarpiąc cię bezlitośnie za włosy.
– Zapamiętasz nasze twarze. – Po chwili milczenia dodaje: – Przynajmniej na te kilka chwil życia, które ci pozostało.
Zanim jesteś w stanie przetworzyć te wszystkie informacje, dziewczyny wspólnymi siłami popychają cię. Słyszysz przeraźliwy trzask, czujesz, że lecisz do tyłu i już po chwili otacza cię jedynie ostry świst powietrza oraz blask świateł, odbijających się w odłamkach szkła.
Serce podchodzi ci do gardła, jednak nie jesteś w stanie wydobyć z siebie nawet okrzyku, kiedy twoje ciało uderza o ziemię.
[[FAILED->START ]] Nie namyślając się dłużej, dwukrotnie klikasz w ikonkę i patrzysz na ekran startowy, czując wypełniające cię szczęście. Masz świadomość, że spędzisz na graniu resztę wieczoru i prawdopodobnie większość nocy, jednak nie przejmujesz się tym. Każdy zasługuje na odrobinę relaksu.
[[Dalej->SOBOTA1]]Sobota.
Budzi cię dźwięk przychodzącego SMS-a. Półprzytomnie patrzysz na godzinę – zbliża się południe. Zgodnie z twoimi przypuszczeniami, gra zajęła ci większość nocy, jednak niczego nie żałujesz. Odczytujesz SMS-a.
Okazuje się, że twój przyjaciel, który studiuje w Niemczech, wrócił do kraju na weekend i chce się z tobą spotkać. Nie widzieliście się od dłuższego czasu i nie chcesz zrezygnować ze sposobności na nadrobienie zaległości.
[[Zrezygnuj ze spotkania]]
[[Spotkaj się z przyjacielem]]
Z bólem serca odpisujesz przyjacielowi, że nie masz czasu się z nim spotkać. Nie możesz więcej zwlekać z próbą usprawiedliwienia nieobecności. Po sporządzeniu względnie pożywnego posiłku z tego, co zostało ci w kuchni, siadasz przed laptopem i zastanawiasz się, jak przechytrzyć czujnego profesora, który nie darzy cię zbytnią sympatią. Wielu próbowało wymigać się podrobionymi zwolnieniami lub tanimi wymówkami, jednak on sprawdzał i eksponował każdą fałszywą informację, którą ktoś próbował mu wcisnąć. Wiesz, że z byle czym, nie ma sensu do niego podchodzić, a czasu zostało niewiele.
Po trzech godzinach przeszukiwania internetu, masz wrażenie, że twój mózg zaraz eksploduje – a nie jesteś ani trochę bliżej znalezienia wymówki, w którą uwierzyłby profesor. Ze złością, idziesz do kuchni, gdzie robisz sobie kawę i wracasz z kubkiem do pokoju. Odsuwasz zasłony, chcąc otworzyć okno w nadziei, że świeże powietrze podziała na ciebie orzeźwiająco i wtedy twoją uwagę przykuwają dwa jaśniejące na niebie punkty, które zdają się przybliżać.
Po chwili wahania, otwierasz okno i wychylasz się żeby przyjrzeć się lepiej. Punkty zatrzymują się nad twoim blokiem. Z drugiego piętra nie możesz wyłapać wielu szczegółów, jednak dostrzegasz coś na kształt metalowego podłoża, z którego boków jaśnieją owe punkty. Nagle wyczuwasz za sobą czyjąś obecność.
– Witaj, człowieku.
Odwracasz się szybko, w gotowości, żeby zamachnąć się kubkiem, kiedy nagle twój umysł ogarnia absolutny spokój. Powoli opuszczasz kubek, wpatrując się w stojącą przed tobą istotę.
– Wybacz moją bezceremonialność. Nazywam się Fleeban Vovlov i przybyłem tu, gdyż wyczułem twoją niesamowitą udrękę. Rzadko się zdarza, żeby ludzkie cierpienie ujęło mnie do tego stopnia, co twoje, więc postanowiłem ci w nim ulżyć.
Człekokształtna, lecz wyraźnie pozaziemska istota zbliża się do ciebie.
– Nie ruszaj się. Obdarzę cię wiedzą, której tak desperacko poszukujesz.
Fleeban kładzie palec na twoim czole i w tym momencie przed oczami pojawiają ci się tysiące obrazów. Mrugasz i wszystko – łącznie z Fleebanem – znika, lecz ty nie masz czasu zastanawiać się nad własnym stanem psychicznym. Już wiesz, co masz robić.
Dopadasz laptopa i szybko wpisujesz w przeglądarkę kolejne adresy, gromadząc potrzebne informacje. Część z nich drukujesz, część zapisujesz na telefonie. Wiesz, że żeby to się udało, podczas konfrontacji z profesorem musisz dać najlepszy popis swoich zdolności aktorskich, na jaki cię stać. [[Kładziesz się spać wierząc w sukces swojego planu->PONIEDZIAŁEK3]].
Szybko odpisujesz na SMS-a i już po kilku minutach jesteście umówieni. Macie w planach wyjście na kawę i lodowisko. Wiesz, że kiedy zaczniecie rozmawiać o wszystkim, co was ominęło, spotkanie przeciągnie się na cały dzień.
[[Dalej->NIEDZIELA1]]Poniedziałek.
Twoje przygotowania trwały całą sobotę i niedzielę – czujesz, że wreszcie masz los w swojej garści. Masz dokładnie zaplanowane i przećwiczone wszystko, co powiesz profesorowi, żeby usprawiedliwił twoją nieobecność. Pozostało jedynie pojechać na kampus i stawić mu czoła.
Telefon, na którym po raz ostatni przeglądasz swoje notatki, nagle wibruje od przychodzącego powiadomienia, a tobie zamiera serce. Cały misterny plan, którego dopracowanie zajęło ci dwa dni, zaczyna się sypać, kiedy czytasz informację, rozesłaną przez twojego profesora. Najwyraźniej, za namową doktorantki, profesor wziął udział w przeglądzie prac studenckich poprzedniego dnia i pech chciał, że przesunięto odjazd jego pociągu powrotnego. Z tego powodu musiał odwołać dzisiejsze zajęcia.
Wpatrujesz się w ostatnie zdanie, nie wierząc własnym oczom. Po tylu godzinach przygotowań, cała praca poszła na marne, a wszystko przez głupi projekt na dodatkową ocenę z warsztatów. Twój plan zakładał bezpośrednią konfrontację z profesorem i jakakolwiek inna próba egzekucji go, skazana była na porażkę.
Resztę dnia spędzasz snując się bezcelowo po mieszkaniu w oczekiwaniu na skazującą cię wiadomość. Następnego dnia przychodzi do ciebie mail z informacją, że nadprogramowa nieobecność uniemożliwia ci zaliczenie przedmiotu.
[[FAILED->START ]] Niedziela.
Cudownie było spotkać się z przyjacielem po tak długim czasie. Wieczór był zimny, lecz wtedy nie zaprzątało ci to myśli. Jednak teraz, kiedy budzą cię gorączka oraz dreszcze, zaczynasz żałować kilku podjętych decyzji. Cały dzień spędzasz w łóżku, na zmianę tracąc i odzyskując przytomność. Chyba już nie mogło być gorzej.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKVIK1]]Poniedziałek.
Rano czujesz się na tyle dobrze, żeby zwlec się z łóżka i pójść do lekarza rodzinnego. Temu wystarcza tylko pomiar temperatury oraz szybkie sprawdzenie twoich węzłów chłonnych, żeby odesłał cię do domu z podpisanym zwolnieniem z zajęć. Odczuwasz ogromną ulgę, że przynajmniej tego dnia masz usprawiedliwienie, jednak problem nieobecności z zeszłego tygodnia wciąż pozostał nierozwiązany.
Wracasz do mieszkania, zwalasz się na niepościelone łóżko i włączasz telefon, żeby nadrobić wszystko, co cię ominęło w przeciągu ostatnich 24 godzin. Twoją uwagę przykuwa powiadomienie o odwołaniu dzisiejszych zajęć. Najwyraźniej profesor, z którym konfrontacji tak bardzo próbujesz uniknąć, za namową doktorantki, wziął udział w przeglądzie prac studenckich poprzedniego dnia. Pech (a może interwencja sił wyższych) chciał, że przesunięto odjazd jego pociągu powrotnego i z tego powodu, profesor został zmuszony do odwołania dzisiejszych zajęć.
Patrzysz na teraz bezużyteczne zwolnienie i w twojej głowie kiełkuje nowa myśl. Próba pokazania zwolnienia z podrobioną datą nie wypaliłaby przy czujności tego profesora, jednak w takiej sytuacji, kiedy nie masz już z nim kolejnych zajęć, możesz zanieść usprawiedliwienie do sekretariatu, gdzie mniej zwracają uwagę na takie detale.
Podjąwszy już decyzję, bierzesz zwolnienie i z wprawą poprawiasz datę na tą sprzed tygodnia. Dobre samopoczucie czyni cuda na twoim układzie odpornościowym i już następnego dnia czujesz się na siłach, żeby wrócić na uczelnię. Zanosisz zwolnienie do sekretariatu, gdzie tylko rzucają na nie okiem i usprawiedliwiają twoją nadprogramową nieobecność.
VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]] Czwartek
Kawa na kampusie jest beznadziejna, postanawiasz więc wysiąść kilka przystanków wcześniej i wstąpić do kawiarni sprzedającej prawdziwą kawę na wynos. Kolejka jest tak długa, że prawie rezygnujesz z planu. Jednak myśl o srogim obliczu profesora sprawia, że czekasz cierpliwie na swoją kolej. Kiedy wreszcie opuszczasz zatłoczoną kawiarnię, a z kubka w twojej dłoni unosi się aromatyczny zapach, z przerażeniem zauważasz, że twój tramwaj właśnie podjeżdża na przystanek.
[[Biegnij]]
[[Zamów taxi]]Zaczynasz biec, a kawa niebezpiecznie chlupocze w kubku. Kiedy jesteś już tuż tuż i tryumfalnie unosisz nogę, żeby postawić ją w tramwaju, potykasz się, a cała kawa wylewa się na podłogę. Wszyscy wokół odsuwają się z niesmakiem, a motorniczy robi ci wykład na temat tego, że do tramwaju nie można wsiadać z jedzeniem i napojami. Na miejsce docierasz z opóźnieniem i bez kawy, za to z mandatem. Orientujesz się, że jeżeli chcesz dotrwać do końca miesiąca, nie stać cię na stawianie profesorowi kolejnej kawy. Od razu odechciewa ci się pisania artykułu. Najwyraźniej świat ci nie sprzyja.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKNIC]] Obok ciebie zatrzymuje się taxi. Bez większego namysłu wsiadasz do niego i podajesz adres kampusu. Dopiero kiedy docierasz na miejsce orientujesz się, że przypadkiem twój wybór padł na najdroższe taxi w mieście. Kierowca podaje ci cenę i masz wrażenie, że świat się wokół ciebie zatrzymał. Tyle? Naprawdę? Ponura mina kierowcy uświadamia ci, że to nie żart. Z ciężkim sercem opróżniasz portfel, już i tak lżejszy o wysoką cenę kawy.
Stajesz przed drzwiami gabinetu profesora i pukasz. Przytłumiony głos zaprasza cię do środka.
Twój pomysł okazuje się być całkiem niezły - widzisz, jak w miarę wyjaśniania z czym przychodzisz lód w oczach twojego wykładowcy topnieje. Kiedy podajesz zagadnienie, na temat którego miałby być twój artykuł (według twoich wyszukiwań to ulubiony temat profesora), wcześniejszą niechęć zastępuje nawet coś na kształt sympatii. Omawiacie szczegółowo co powinno znaleźć się w twojej pracy, a kiedy profesor zauważa, że już nie zdąży kupić kawy przed zajęciami, oferujesz mu przyniesiony kubek. Obiecujesz przynieść [[następnego dnia->PIĄTEKLIZ]] wstępny szkic, a w weekend wysłać gotowy artykuł, żebyście mogli omówić go w poniedziałek po zajęciach.
Piątek
Ciężka praca wczorajszego wieczora się opłaciła - profesor jest zachwycony szkicem. Taxi kosztowało cię tyle, że tym razem nie przynosisz kawy, ale wykładowca zdaje się i tak zaczynać cię doceniać. Po powrocie do mieszkania odczuwasz jednak dojmujący niepokój - do tej pory nie było okazji poruszyć tematu nieobecności. Czy w wyniku twojego nagłego zainteresowania tematem profesor będzie gotów ci odpuścić, czy jednak lepiej byłoby przygotować sobie dobrą wymówkę?
[[Licz na miłosierdzie]]
[[Wymyśl wymówkę]]Sobota
Budzisz się kolejnego dnia i rzucasz w wir pracy. Artykuł pochłania cię do tego stopnia, że nawet nie zauważasz, kiedy mija cały dzień. Z dumą w sercu przeglądasz skończone w ekspresowym tempie dzieło, które - o dziwo - wyszło całkiem nieźle. Wysyłasz profesorowi maila i wtedy przypomina ci się, że nieobecność wciąż nad tobą wisi. Wzmożony wysiłek odebrał ci jednak jakąkolwiek zdolność do skupienia się. Stwierdzasz, że jakoś to będzie i idziesz spać.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKMIŁ]]
Sobota
Budzisz się kolejnego dnia i rzucasz w wir pracy. Po kilku godzinach robisz sobie przerwę, żeby odetchnąć i pomyśleć o wymówce. Nagle przypomina ci się, że podczas przeglądania materiałów do artykułu rzuciła ci się w oczy wzmianka o konferencji naukowej, która miała miejsce akurat tego dnia, którego wypadła twoja nieobecność. Wyszukujesz zdjęcia uczestników, po czym tworzysz idealną kopię identyfikatora i wklejasz na nią swoje dane. Zapamiętujesz też informacje na temat najważniejszych wystąpień. Oby to przekonało profesora! Zapewniwszy sobie plan awaryjny, uspokajasz się i kończysz artykuł. Kiedy idziesz w końcu spać za oknem świta, a twoje powieki wydają się być cięższe niż ołów. Masz jednak poczucie, że zarówno twój artykuł jak i plan B są świetne.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKNIC]] Pierwszy raz zajęcia mijają ci szybko nie dlatego, że drzemiesz, albo scrollujesz newsy na telefonie, ale dlatego, że w podekscytowaniu czekasz na opinię na temat twojego artykułu. Czujesz, że to naprawdę porządny tekst. Rzeczywiście, kiedy zbliżasz się do biurka, profesor uśmiecha się do ciebie i gratuluje ci pomysłu i wspaniałej pracy. Rzednie ci jednak mina, kiedy na koniec stwierdza:
- Czuję, że będzie nam się wspaniale współpracowało przez kolejny semestr.
Patrzysz na niego z przerażeniem w oczach.
- Niestety w związku z nieobecnościami zaliczenie tego przedmiotu nie jest w tym przypadku możliwe, ale za to zyskamy dodatkowy czas, żeby zająć się poruszonymi w artykule zagadnieniami…
Profesor rozwija przed tobą wizję wspaniałej współpracy, ale ty już go nie słuchasz, ponieważ dochodzi do ciebie, że wspaniały plan nie wypalił, a w dodatku nie będziesz nic jeść do końca miesiąca, po pieniądze wydane na kawę i taxi poważnie naruszyły twój budżet…
[[FAILED->START ]] Nie wiesz, czy uda ci się zasnąć, ale odsuwasz od siebie myśl o jutrze zastępując ją marzeniami o wakacjach i czasie wolnym, co pozwala ci się w końcu uspokoić. [[Powoli odpływasz w objęcia Morfeusza->SPANIE23]].Wiesz, że i tak nie zaśniesz, dlatego siadasz przy biurku i wyszukujesz w Internecie najlepsze sposoby na przechytrzenie wykładowcy. Koniec końców nie wnosi to wiele w twoje życie. Kładziesz się późno w nocy i zapominasz sprawdzić, czy twój budzik na pewno jest ustawiony na dobrą godzinę…
[[Dalej->SPANIE3]]
Wyskakujesz spod pościeli, jakby ktoś cię wystrzelił z procy. Twoja noga zaplątuje się w rozgrzebane prześcieradło i kilka metrów przemierzasz skacząc na drugiej kończynie, zanim nieuchronnie tracisz równowagę. Zwalasz się na podłogę, niczym worek ziemniaków i dojmujący ból zaczyna pulsować w twoim kolanie, powoli rozchodząc się na resztę nogi. Nawet nie próbujesz powstrzymać cisnącego ci się na język przekleństwa.
[[Cudowny początek niezapomnianego tygodnia.->DZIEŃ PÓŹNIEJ.]] Wtorek
Nadprogramowa nieobecność nie daje ci spokoju. Wiesz, że akurat ten profesor nie toleruje żadnego rodzaju niedociągnięć. Z drugiej strony i tak nic na to nie poradzisz, więc po co się dręczyć? Równie dobrze możesz sobie odpuścić. Akurat dzisiaj wieczorem ma przedpremierę film, na który twoi znajomi od dawna czekali. Twój telefon wprost urywa się od wiadomości zachęcających cię do dołączenia do ich wypadu.
[[Zastanów się jak rozwiązać problem nieobecności.]]
[[Idź do kina.]]Ignorujesz telefon, wyciszasz go i wciskasz pod poduszkę, żeby cię nie rozpraszał. Siadasz przy biurku i otwierasz laptopa. Zmuszasz wszystkie swoje szare komórki do wysiłku i zastanawiasz się, jakie są twoje opcje.
[[Zbierz informacje na temat profesora - kto wie do czego uda się je wykorzystać.]]
[[Zapisz się na ekspresowy kurs informatyczny, żeby zhackować system uniwersytecki.]]Nie namyślając się długo, odpisujesz znajomym na czacie, dopytując się o godzinę seansu. Po co zajmować się problemami tygodnia przyszłego? [[Masz jeszcze dużo czasu, żeby znaleźć rozwiązanie->ŚRODA 2.]]Wpisujesz w wyszukiwarkę imię i nazwisko swojego profesora. Już po chwili zagłębiasz się w dżungli informacji na jego temat. Kto by przypuszczał, że uda ci się znaleźć tyle szczegółów na temat jego życia? To przywodzi ci na myśl kilka pomysłów. Spokojnie kładziesz się spać o wczesnej porze, [[żeby następnego dnia kontynuować poszukiwania->ŚRODA.]]Środa
Budzisz się w pełni sił. Po zajęciach kontynuujesz zbieranie informacji. Kiedy zauważasz, że nie jesteś już w stanie znaleźć nic nowego, przyglądasz się efektom swojej pracy. Pozostaje ci zdecydować w jaki sposób je wykorzystasz.
[[Podlizuj się profesorowi.]]
[[Zaproponuj łapówkę.]]
[[Zaplanuj zabójstwo.]]
Zapisujesz godzinę, o której profesor zaczyna zajęcia kolejnego dnia i ustawiasz sobie budzik. Akurat zdążysz podejść do niego przed swoimi zajęciami, żeby przynieść mu kawę i zapytać, czy zgodziłby się zrecenzować artykuł, który planujesz napisać - czego się nie robi dla zaliczenia?
[[Dalej.->CZWARTEKLIZ.]]Środa
Wracasz z zajęć późnym popołudniem. Film nie należał do najlepszych - nie był nawet dobry. “Przerost formy nad treścią”, jakby powiedział twój profesor. Ta myśl stawia na pierwszym planie problem, którego z taką starannością starasz się unikać. Może nadszedł czas, żeby zastanowić się nad znalezieniem usprawiedliwienia dla tej dodatkowej nieobecności? Czujesz ogarniające cię zmęczenie. Wyjście do kina ze znajomymi dość szybko zostało przeniesione do pobliskich barów, a to z kolei przekształciło się w późny powrót do mieszkania. Ledwo udało ci się wstać, żeby zdążyć na poranne wykłady. Litry kofeiny, które do tej pory utrzymywały cię w stanie względnej przytomności, przestają działać.
[[Wmuś w siebie więcej kawy i szukaj rozwiązania problemu.]]
[[Połóż się wcześnie spać.]]Wypijasz duszkiem trzy mocne kawy pod rząd. Dopiero, kiedy przełykasz ostatni łyk trzeciej przychodzi ci do głowy, że to mogło nie być zbyt mądre. Czy ludzie przypadkiem nie dostają zawału od nadmiaru kofeiny?
Nie jesteś w stanie usiedzieć w miejscu. Po chwili wstajesz i zaczynasz krążyć po pokoju. Twoje ręce drżą, świat wiruje ci przed oczami. Skąd w ogóle wziął się pomysł picia więcej kawy? Odpowiedź dryfuje gdzieś na skraju morza skłębionych myśli. Hasło “nieobecności” majaczy gdzieś w mroku, ale nie jesteś w stanie się na nim skupić, ani nawet w ogóle o tym myśleć. Zaczynasz się o siebie martwić. Masz wrażenie, że wniknęła w ciebie chmura stresu składająca się z wiecznie kręcących się wkoło cząsteczek negatywnej energii. Siadasz na łóżku i zastanawiasz się co zrobić. Wciąż podskakujesz rytmicznie w górę i w dół, nie będąc w stanie się uspokoić. Wreszcie odpowiedź sama wpada ci do głowy. Tylko jedno może cię uratować.
[[Maraton "Władcy Pierścieni".]]
[[Jedziesz na pogotowie.]]Czwartek
Wielogodzinny wypoczynek zapewnia ci niesamowite pokłady energii i dobry nastrój na cały dzień. Praktykantka prowadząca warsztaty, na które uczęszczasz, zauważa to i proponuje ci zrobienie projektu na dodatkową ocenę, a ty zgadzasz się - oznaczałoby to wyższy stopień podczas zaliczania przedmiotu. Dopiero wchodząc do mieszkania przypominasz sobie o wciąż nierozwiązanym problemie nieobecności z poniedziałkowych zajęć. Zatrzymujesz się z laptopem w ręce, rozważając swoje opcje.
[[Zrezygnuj z projektu i zajmij się problemem nieobecności.]]
[[Zrób projekt na dodatkową ocenę.]]Zauważasz, że pensje pracowników uniwersyteckich nie są zbyt wysokie. Sądząc po znalezionych zdjęciach i artykułach, a nawet stylu ubierania, profesor ceni sobie życie na wysokim poziomie. Ponadto, nie wydaje się być osobą ceniącą moralność ponad wszystko, przynajmniej w innych kwestiach niż nieobecności. Postanawiasz, że w [[poniedziałek po zajęciach->PONIEDZIAŁEK.]] poczekasz, aż wszyscy wyjdą i zaproponujesz mu łapówkę.Siadasz za biurkiem, podjąwszy już decyzję. Przez resztę popołudnia i wieczoru zajmujesz się projektem, wyszukując informacje i wykorzystując je w finalnej pracy. Jeszcze przed północą udaje ci się wysłać maila z załącznikiem do doktorantki – co prawda dała ci na to cały weekend, jednak wypełniająca cię motywacja nie mogła pozostać niewykorzystana. Masz wrażenie, że to twoja najlepsza praca. Zamykając laptopa, odczuwasz zarówno satysfakcję, jak i zmęczenie. Bierzesz prysznic i kładziesz się spać z myślą, że problemem nieobecności zajmiesz się w [[weekend.->PIĄTEK3.]].
Piątek
Kurs informatyczny skończony. Czujesz, że teraz każde wirtualne drzwi stoją przed tobą otworem. Po zajęciach siadasz przy biurku i z niesamowitą pewnością siebie otwierasz nonszalancko laptopa. Zhackowanie systemu uniwersyteckiego okazuje się nie być żadnym problemem. Przekraczasz nawet własne oczekiwania - bez większego kłopotu udaje ci się włamać na prywatną skrzynkę mailową profesora! Zauważasz tam coś ciekawego…
[[Dopisz sobie brakujące obecności i zapomnij o tym.->PONIEDZIAŁEKHAK.]]
[[Szantażuj profesora.]]Nie możesz sobie odmówić przyjemności zemsty na małostkowym profesorze. Czas dać mu nauczkę za całe pokolenie znerwicowanych studentów. Przeglądasz jego maile i twoje podejrzenia sprawdzają się - profesor ma romans ze studentką! Robisz kopię obciążających wiadomości na swoim komputerze, dysku zewnętrznym i dodatkowo drukujesz je w wersji papierowej. Lepiej zachować ostrożność. Następnie zabierasz się do układania planu szantażu. Nagle zauważasz, że zrobiło się późno, więc [[SOBOTA.]] z mściwym uśmiechem na ustach. Profesor już ci nie ucieknie.
Spędzasz intensywny wieczór przed ekranem komputera. Odkrywasz, że masz prawdziwy talent informatyczny. Jeszcze trzy dni i internet stanie przed tobą otworem jak jeszcze nigdy w życiu. Spokojnie kładziesz się spać o wczesnej porze, żeby [[następnego dnia.->PIĄTEK.]] kontynuować naukę.Zauważasz, że pensje pracowników uniwersyteckich nie są zbyt wysokie. Sądząc po znalezionych zdjęciach i artykułach, a nawet stylu ubierania, profesor ceni sobie życie na wysokim poziomie. Ponadto, nie wydaje się być osobą ceniącą moralność ponad wszystko, przynajmniej w innych kwestiach niż nieobecności. Postanawiasz, że w [[poniedziałek po zajęciach.->PONIEDZIAŁEK.]] poczekasz, aż wszyscy wyjdą i zaproponujesz mu łapówkę.
Poniedziałek
Przychodzisz na zajęcia, bojąc się tego, co zamierzasz zrobić po nich. Nie potrafisz się skupić na słowach profesora; koperta z pieniędzmi schowana w twojej kieszeni zdaje się parzyć skórę przez materiał. Czy tyle go usatysfakcjonuje? Kiedy wreszcie zajęcia dobiegają końca, a sala pustoszeje, zbliżasz się do biurka z konspiracyjną miną.
- Profesorze?
Jego spojrzenie zdaje się przeszywać cię na wylot.
- W kwestii moich nieobecności… - Nie wiesz, jak to ująć, więc po prostu wyciągasz z kieszeni kopertę i podsuwasz mu ją pod nos.
-Może moglibyśmy o nich zapomnieć? - pytasz z nadzieją.
profesor otwiera kopertę i zagląda do środka. Przez chwilę wydaje ci się, że się udało. Wtedy profesor patrzy na ciebie swoim nieprzeniknionym spojrzeniem i mówi:
- Obawiam się, że będę musiał to zgłosić...
W ten sposób w gruzach legło nie tylko zaliczenie, ale też cała twoja kariera naukowa.
[[FAILED->START ]] Pozwalasz zmęczeniu wygrać. Wleczesz się do łazienki, żeby umyć zęby, po czym wracasz do sypialni i zwalasz się na łóżko. Nawet nie zauważasz dokładnego momentu, w którym twoja świadomość odpływa do [[krainy snu.->CZWARTEK.]].Nagle odpowiedź staje się jasna. Być może była taka cały czas, ale wciąż starasz się jeszcze odsunąć ją na bok. Dla swojej naukowej przyszłości musisz przekroczyć wszelkie granice. Profesor musi zginąć. W ten sposób przyczynisz się do poprawy świata - profesor jest tylko postacią dręczącą niewinne istnienia. Jego nagła śmierć usunie problem tych zajęć raz na zawsze, a może nawet przyczyni się do odwołania innych egzaminów? Postanawiasz [[następnego dnia.]] włamać się do laboratorium chemicznego, ukraść odrobinę arszeniku i dosypać go do kawy, którą profesor zawsze pije na zajęciach.
Czwartek
Po zajęciach zakradasz się na wydział chemii, starając się nie rzucać w oczy, w naciągniętym na głowę kapturze bluzy pożyczonej od znajomego. Przez chwilę ogarnia cię dezorientacja. Czy tu w ogóle jest laboratorium? Wreszcie odnajdujesz odpowiednio oznaczone drzwi. Otwierasz drzwi wsuwką, specjalnie przyniesioną na tę okazję. Na szczęście w środku nikogo nie ma. W pomalowanym na zielono pomieszczeniu panuje dojmująca cisza. Robi ci się nieprzyjemnie zimno, kiedy zakradasz się do szafy, w której przypuszczasz, że trzymają odczynniki. Naciskasz klamkę. Drzwi skrzypią straszliwie przy otwieraniu. Otępiale wpatrujesz się w rzędy słoiczków i kolbek. Przez chwilę zastanawiasz się, czy w ogóle trzymają tu arszenik. Właściwie do czego arszenik miałby służyć studentom? Masz jednak szczęście. Udaje ci się dostrzec odpowiednio oznaczony słoiczek. Wyciągasz ubraną w rękawiczkę dłoń i już masz go złapać, kiedy dopadają cię wątpliwości. Czy naprawdę jesteś w stanie to zrobić?
[[Otruj profesora.]]
[[Zrezygnuj.->PONIEDZIAŁEKNIC.]]
Łapiesz słoiczek pewną ręką, odkręcasz i odsypujesz odpowiednią ilość do uszykowanego wcześniej pojemniczka. To nie czas na głupie wątpliwości. Przecież czynisz światu przysługę. Uważnie opuszczasz budynek i wracasz do mieszkania. Postanawiasz otruć profesora w [[piątek.]], kiedy nie ma zajęć z twoją grupą.
Piątek
Wychodzisz pięć minut wcześniej ze swoich drugich zajęć. Ze swoich badań wiesz, że profesor zawsze o tej porze kupuje w automacie czarną kawę bez cukru. Zanim ktokolwiek zdąży wyjść na korytarz kupujesz taką samą kawę, dosypujesz arszenik i mieszasz. Czujesz jak przyspiesza ci tętno. Stajesz po drugiej stronie korytarza i czekasz. Korytarz powoli się zapełnia. Rozgadani studenci kierują się do kolejnych sal. Wreszcie widzisz, jak profesor kupuje kawę i wchodzi do sali, w której zaraz zacznie zajęcia. Zakradasz się tam ukradkiem. Przy biurku zebrała się spora grupka oddająca zwolnienia i pytająca o egzamin. Stajesz w kolejce i czekasz cierpliwie na okazję. W pewnym momencie profesorowi spada długopis. Pochyla się, a ty dostrzegasz swoją szansą. Jednak gdzieś w tle odzywają się wyrzuty sumienia.
[[Otruj.]]
[[Wycofaj się.->PONIEDZIAŁEKNIC.]]
Niedziela wieczór
Jutro czeka cię jedno z największych wyzwań w twoim życiu. Z jednej strony z nerwów nie jesteś w stanie nic robić, z drugiej – bezczynność jest jeszcze gorsza. Pozostają ci dwie możliwości: siedzieć do późna nad opracowywaniem wymówki, albo położyć się spać.
[[Kładziesz się spać.]]
[[Dopracowywujesz wymówkę.]]Udajesz, że musisz odstawić kawę na biurko, żeby wyjąć coś z torby. Zanim profesor zdąży się podnieść, zamykasz torbę, przypadkowo łapiesz jego kawę i wychodzisz. Na twoje szczęście, nikt nie zwrócił na ciebie uwagi. A przynajmniej tak się wydaje. Kiedy wychodząc z kolejnych zajęć dostrzegasz ambulans przed budynkiem, zaczynasz się zastanawiać, czy rzeczywiście to był dobry wybór. W nocy dręczą cię koszmary i [[i nie możesz spać.]].
Sobota
Budzisz się rano, czując narastające, złowieszcze podekscytowanie. Tworzysz anonimową skrzynkę mailową i układasz maila, którego wyślesz profesorowi, zawierającego kopię obciążających dowodów i groźbę udostępnienia ich dziekanowi, rektorowi, policji, żonie i wszystkim studentom profesora, co oznaczałoby koniec jego kariery naukowej i (prawdopodobnie) życia prywatnego. Żeby nie wzbudzać podejrzeń co do swojej tożsamości (na wszelki wypadek - szantaż to przestępstwo), domagasz się zaliczenia dla wszystkich studentów, niezależnie od liczby obecności i wyników z egzaminu. Wysyłasz maila i czekasz na efekty. W końcu [[kładziesz się spać->NIEDZIELA.]] - odpowiedzi nie ma.
Sobota
Wciąż myślisz o tym, co zaszło wczoraj. Powoli dostrzegasz wszystkie słabe punkty swojego planu. Czy na pewno nikt nie zauważył manewru z kawą? Czy kamery na wydziale chemii nie zarejestrowały twojej twarzy? Czy kiedy zaczną dochodzenie, nie odkryją, kto za tym stoi? Cały dzień nie możesz sobie znaleźć miejsca. Nie oglądasz ani nie czytasz żadnych wiadomości, żeby się nie stresować, ale to nie pomaga. W napięciu oczekujesz co przyniesie [[kolejny dzień.]].Niedziela
W napięciu logujesz się do anonimowej skrzynki. Profesor odpisał! Z mściwą satysfakcją czytasz kolejne trzy maile pod tytułem “Kim jesteś i dlaczego mnie dręczysz?”. Wreszcie w czwartym profesor poddaje się i zgadza na twoje warunki, ale stawia jeden własny. Masz mu osobiście oddać wszystkie kopie posiadanych wiadomości. Odmawiasz i natychmiast dostajesz odpowiedź. Profesor upiera się przy tej kwestii. Ponieważ bardziej zależy ci na zaliczeniu niż niszczeniu jego życia, postanawiasz odpuścić. Bawi cię naiwność z jego strony - nigdy nie dowie się, czy to wszystkie kopie. Jednocześnie wpisujesz w wyszukiwarkę “gdzie kupić kominiarkę” i “jak zmienić brzmienie swojego głosu”.
[[PONIEDZIAŁEKSZANTAŻ.]]
Na porannych zajęciach siedzisz jak na szpilkach. Za każdym razem, kiedy profesor kieruje spojrzenie w twoją stronę, wydaje ci się, że wie, że to ty stoisz za szantażem. Wreszcie ta tortura dobiega końca. Wybiegasz z uniwersytetu, wracasz do domu i szykujesz się na wieczór. Profesor chce się spotkać w miejscu na odludziu, co wyjątkowo ci pasuje. Jedziesz autobusem, starając się do nikogo nie odzywać, bo po nawdychaniu się helu masz idiotycznie wysoki głos. Kiedy wysiadasz z autobusu, odchodzisz kilka kroków i zakładasz na głowę kominiarkę, praktycznie słyszysz bicie swojego serca. Ledwo docierasz na miejsce. Profesor wyłania się z mroku. Masz wrażenie, że zaraz dostaniesz zawału. Jest ubrany w luźną bluzę z kapturem, pod którym dostrzegasz jedynie jego zaciśnięte usta. Drżącą ręką podajesz mu pendrive’a z kopią i wydrukowane wiadomości.
- Ktoś jeszcze o tym wie? - zadaje ci pytanie głosem, w którym da się wyczuć napięcie. Przebiega ci przez myśl, że już na zajęciach nie był sobą - podobnie jak ty. Wygląda na człowieka gotowego na wszystko, żeby się uratować.
- Nie - odpowiadasz swoim idiotycznie wysokim głosem, zanim zdążysz się zastanowić, czy to rozsądne.
W tym momencie profesor wyciąga z kieszeni, w której trzymał dłoń, rewolwer i wycelowuje w ciebie lufę. Strzela zanim zdążysz spróbować uciec. Strzał powala cię na ziemię. Ostatnim co widzisz, jest przerażenie w oczach profesora, kiedy ściąga ci kominiarkę i cię rozpoznaje.
- To ty!
Umierasz.
[[FAILED->START ]] Niedziela
Wreszcie nie wytrzymujesz i sprawdzasz wiadomości. A więc wiadomo już, że to było morderstwo! Słowa “przesłuchania na terenie uczelni” i “podejrzany osobnik włamujący się do laboratorium chemicznego” wyprowadzają cię z równowagi. A więc zdążyli to odkryć! Odkrywasz też, że mimo okoliczności dziekan prosi waszą grupę o stawienie się na zajęciach w [[poniedziałek.]]. Przez resztę dnia wpatrujesz się otępiale w ścianę.
Poniedziałek
Wreszcie nadchodzi poniedziałek. Idziesz na zajęcia, wyglądając jak trup, czując coraz większy opór przy każdym kroku. Dziekan wita wszystkich smutnym uśmiechem.
- Jeśli ktokolwiek z was coś widział, proszony jest o kontakt z policją. - Podaje numer telefonu dedykowany sprawie, a ty rzucasz się, żeby zanotować, tak jak ludzie wokół ciebie.
- Jeszcze jedna, ważna informacja - oznajmia po chwili dziekan. - Z kwestii technicznych: to wasze ostatnie zajęcia przed sesją i na pewno zastanawiacie się, co dalej. Nie musicie się martwić - mówi uspokajająco. - Profesor nie pozostawił żadnej niejasności w tej kwestii. Test jest już przygotowany, więc ktoś z innych prowadzących przeprowadzi go w ustalonym terminie. Osoba ta policzy też wasze obecności, żeby ustalić, kto może do niego podejść. Wszystkie egzaminy odbędą się terminowo.
W tym momencie cały twój świat rozsypuje się na kawałki. Wszystko jedno, czy odkryją, że to ty i pójdziesz do więzienia. I tak nie rozwiązałeś problemu swojej nieobecności.
[[FAILED->START ]]
Poniedziałek
W poniedziałek jak gdyby nigdy nic stawiasz się na zajęciach. Pękasz z dumy, kiedy profesor, wymieniając osoby mające problem ze zbyt dużą liczbą nieobecności, nie podaje twojego nazwiska. Nie dość, że udało ci się rozwinąć w sobie geniusz informatyczny, to problem nieobecności wyparował! Od dzisiaj to już nigdy nie będzie problem! W twojej głowie rodzi się wizja sielankowego przyszłego semestru. Naprawdę ci się udało! Uśmiechasz się szeroko, a profesor przygląda ci się podejrzliwie.
[[EGZAMIN.->TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.]]Tydzień później
Przychodzisz na egzamin w zaskakująco dobrym, zważywszy na okoliczności, humorze. Przez całą drogę uśmiech nie schodził ci z twarzy. Jeśli nie spodoba ci się ocena, zawsze możesz włamać się do systemu i ją zmienić, prawda? Przy takiej liczbie studentów na pewno nikt tego nie pamięta. Jakie jest twoje zdziwienie, kiedy w drzwiach zauważasz dwóch policjantów. Wciąż jednak nawet nie przypuszczasz, że może chodzić o ciebie, do momentu, kiedy profesor wyciąga w twoim kierunku oskarżający palec wskazujący i mówi policji, że to ty. Najwyraźniej nie jesteś aż takim geniuszem informatycznym. Twoje ślady łatwo było wyśledzić.
[[FAILED->START ]]
Piątek
Zajęcia kończysz wieczorem i ostatnią rzeczą, jaką chcesz się zajmować jest kwestia dodatkowej nieobecności. To był wyjątkowo męczący tydzień i jedyne, na co masz ochotę to odpalić jakąś grę i zapomnieć o wszelkich obowiązkach przynajmniej na kilka godzin.
Otwierasz laptopa i zauważasz powiadomienie o nowym mailu. Z niemałą dumą czytasz wiadomość doktorantki, która zachwala twoją pracę i prosi o pozwolenie na włączenie jej do przeglądu prac studenckich, który będzie miał miejsce w niedzielę. Co prawda, doktorantka nie planowała brać w nim udziału, jednak uważa, że poziom twojego projektu jest tak wysoki, że zasługuje na takie wyróżnienie. Zgadzasz się. Wysyłasz swoją odpowiedź, a twoje spojrzenie zatrzymuje się na ikonce gry, w którą tak bardzo pragniesz zagrać.
[[Zajmij się nieobecnością.]]
[[Zagraj w grę.]]
Z westchnieniem omijasz kursorem ikonkę gry i zamiast tego otwierasz przeglądarkę. Unosisz palce do klawiatury i wtedy uświadamiasz sobie, że nie masz pojęcia, co wpisać w okno. Wysilasz umysł, próbując przywołać jakikolwiek, nawet najgłupszy, sposób na oszukanie profesora, jednak kompletnie nic nie przychodzi ci do głowy. Nie jest to jednak normalne „nic”, którego zwykle doświadczasz podczas egzaminów i odpowiedzi ustnych. Masz wrażenie, jakby ktoś całkowicie zresetował tę część twojego mózgu, w której zgromadzone były wszelkie dane potrzebne do wymyślenia wymówki.
W tym momencie drzwi do twojego pokoju zostają wyważone z zawiasów. Odwracasz się, wciąż w stanie dziwacznego odrętwienia i wpatrujesz się w trójkę dziewczyn, wparowujących do pomieszczenia.
– Trzymaj ją, Agata – odzywa się jedna z dziewczyn.
Zanim jesteś w stanie zareagować, druga dziewczyna – najprawdopodobniej Agata – wykręca ci ręce do tyłu i unieruchamia cię w obrotowym krześle.
Trzecia uchyla lekko zasłony, żeby wyjrzeć przez okno i przez kilka sekund uważnie wpatruje się w niebo, po czym daje pozostałym dziewczynom znak ręką.
– Czysto.
Uwaga całej trójki koncentruje się na tobie.
– Musimy upozorować to na wypadek – mówi ta, która wydała pierwsze polecenie.
– Przejmujesz się, Andrea? – Dziewczyna spod okna staje obok niej. – Bo ja w sumie już nie.
Andrea uśmiecha się szeroko, a pustka w oczach nadaje jej twarzy diaboliczny wyraz.
– Masz rację. – Uśmiech Andrei staje się jeszcze bardziej upiorny.
Agata kończy kneblować ci ręce za oparciem fotela, po czym pochyla się nad tobą.
– Patrz, ile przez ciebie musiałyśmy wycierpieć. – Unosi w górę zakrwawione ręce z poobgryzanymi paznokciami. – Ja i Agnieszka. – Wskazuje na dziewczynę, która sprawdzała niebo. – Tyle musiałyśmy przejść, żeby wymyślić i spisać te wszystkie wymówki. Andrea płakała, próbując to złożyć do kupy!
Nie wiesz, o czym mowa, lecz nie jesteś w stanie w żaden sposób zareagować. Agata zaczyna szarpać cię za ramiona.
– Dniami i nocami rwałyśmy włosy z głowy po to, żebyś ty mogła wymigać się od powtarzania przedmiotu!
– Przestań. – Agnieszka odciąga od ciebie Agatę. – Dostanie to, na co zasłużyła.
– I to już niedługo. – Andrea z niebywałą siłą popycha fotel, który przejeżdża przez pół pokoju i zatrzymuje się pod oknem.
Wszystkie trzy stają przed tobą, a Agnieszka zmusza cię do podniesienia głowy, szarpiąc cię bezlitośnie za włosy.
– Zapamiętasz nasze twarze. – Po chwili milczenia dodaje: – Przynajmniej na te kilka chwil życia, które ci pozostało.
Zanim jesteś w stanie przetworzyć te wszystkie informacje, dziewczyny wspólnymi siłami popychają cię. Słyszysz przeraźliwy trzask, czujesz, że lecisz do tyłu i już po chwili otacza cię jedynie ostry świst powietrza oraz blask świateł, odbijających się w odłamkach szkła.
Serce podchodzi ci do gardła, jednak nie jesteś w stanie wydobyć z siebie nawet okrzyku, kiedy twoje ciało uderza o ziemię.
[[FAILED->START ]] Nie namyślając się dłużej, dwukrotnie klikasz w ikonkę i patrzysz na ekran startowy, czując wypełniające cię szczęście. Masz świadomość, że spędzisz na graniu resztę wieczoru i prawdopodobnie większość nocy, jednak nie przejmujesz się tym. Każdy zasługuje na odrobinę relaksu.
[[Dalej.->SOBOTA1.]]Sobota.
Budzi cię dźwięk przychodzącego SMS-a. Półprzytomnie patrzysz na godzinę – zbliża się południe. Zgodnie z twoimi przypuszczeniami, gra zajęła ci większość nocy, jednak niczego nie żałujesz. Odczytujesz SMS-a.
Okazuje się, że twój przyjaciel, który studiuje w Niemczech, wrócił do kraju na weekend i chce się z tobą spotkać. Nie widzieliście się od dłuższego czasu i nie chcesz zrezygnować ze sposobności na nadrobienie zaległości.
[[Zrezygnuj ze spotkania.]]
[[Spotkaj się z przyjacielem.]]
Z bólem serca odpisujesz przyjacielowi, że nie masz czasu się z nim spotkać. Nie możesz więcej zwlekać z próbą usprawiedliwienia nieobecności. Po sporządzeniu względnie pożywnego posiłku z tego, co zostało ci w kuchni, siadasz przed laptopem i zastanawiasz się, jak przechytrzyć czujnego profesora, który nie darzy cię zbytnią sympatią. Wielu próbowało wymigać się podrobionymi zwolnieniami lub tanimi wymówkami, jednak on sprawdzał i eksponował każdą fałszywą informację, którą ktoś próbował mu wcisnąć. Wiesz, że z byle czym, nie ma sensu do niego podchodzić, a czasu zostało niewiele.
Po trzech godzinach przeszukiwania internetu, masz wrażenie, że twój mózg zaraz eksploduje – a nie jesteś ani trochę bliżej znalezienia wymówki, w którą uwierzyłby profesor. Ze złością, idziesz do kuchni, gdzie robisz sobie kawę i wracasz z kubkiem do pokoju. Odsuwasz zasłony, chcąc otworzyć okno w nadziei, że świeże powietrze podziała na ciebie orzeźwiająco i wtedy twoją uwagę przykuwają dwa jaśniejące na niebie punkty, które zdają się przybliżać.
Po chwili wahania, otwierasz okno i wychylasz się żeby przyjrzeć się lepiej. Punkty zatrzymują się nad twoim blokiem. Z drugiego piętra nie możesz wyłapać wielu szczegółów, jednak dostrzegasz coś na kształt metalowego podłoża, z którego boków jaśnieją owe punkty. Nagle wyczuwasz za sobą czyjąś obecność.
– Witaj, człowieku.
Odwracasz się szybko, w gotowości, żeby zamachnąć się kubkiem, kiedy nagle twój umysł ogarnia absolutny spokój. Powoli opuszczasz kubek, wpatrując się w stojącą przed tobą istotę.
– Wybacz moją bezceremonialność. Nazywam się Fleeban Vovlov i przybyłem tu, gdyż wyczułem twoją niesamowitą udrękę. Rzadko się zdarza, żeby ludzkie cierpienie ujęło mnie do tego stopnia, co twoje, więc postanowiłem ci w nim ulżyć.
Człekokształtna, lecz wyraźnie pozaziemska istota zbliża się do ciebie.
– Nie ruszaj się. Obdarzę cię wiedzą, której tak desperacko poszukujesz.
Fleeban kładzie palec na twoim czole i w tym momencie przed oczami pojawiają ci się tysiące obrazów. Mrugasz i wszystko – łącznie z Fleebanem – znika, lecz ty nie masz czasu zastanawiać się nad własnym stanem psychicznym. Już wiesz, co masz robić.
Dopadasz laptopa i szybko wpisujesz w przeglądarkę kolejne adresy, gromadząc potrzebne informacje. Część z nich drukujesz, część zapisujesz na telefonie. Wiesz, że żeby to się udało, podczas konfrontacji z profesorem musisz dać najlepszy popis swoich zdolności aktorskich, na jaki cię stać. [[Kładziesz się spać wierząc w sukces swojego planu.->PONIEDZIAŁEK3.]].
Szybko odpisujesz na SMS-a i już po kilku minutach jesteście umówieni. Macie w planach wyjście na kawę i lodowisko. Wiesz, że kiedy zaczniecie rozmawiać o wszystkim, co was ominęło, spotkanie przeciągnie się na cały dzień.
[[Dalej.->NIEDZIELA1.]]Poniedziałek.
Twoje przygotowania trwały całą sobotę i niedzielę – czujesz, że wreszcie masz los w swojej garści. Masz dokładnie zaplanowane i przećwiczone wszystko, co powiesz profesorowi, żeby usprawiedliwił twoją nieobecność. Pozostało jedynie pojechać na kampus i stawić mu czoła.
Telefon, na którym po raz ostatni przeglądasz swoje notatki, nagle wibruje od przychodzącego powiadomienia, a tobie zamiera serce. Cały misterny plan, którego dopracowanie zajęło ci dwa dni, zaczyna się sypać, kiedy czytasz informację, rozesłaną przez twojego profesora. Najwyraźniej, za namową doktorantki, profesor wziął udział w przeglądzie prac studenckich poprzedniego dnia i pech chciał, że przesunięto odjazd jego pociągu powrotnego. Z tego powodu musiał odwołać dzisiejsze zajęcia.
Wpatrujesz się w ostatnie zdanie, nie wierząc własnym oczom. Po tylu godzinach przygotowań, cała praca poszła na marne, a wszystko przez głupi projekt na dodatkową ocenę z warsztatów. Twój plan zakładał bezpośrednią konfrontację z profesorem i jakakolwiek inna próba egzekucji go, skazana była na porażkę.
Resztę dnia spędzasz snując się bezcelowo po mieszkaniu w oczekiwaniu na skazującą cię wiadomość. Następnego dnia przychodzi do ciebie mail z informacją, że nadprogramowa nieobecność uniemożliwia ci zaliczenie przedmiotu.
[[FAILED->START ]] Niedziela.
Cudownie było spotkać się z przyjacielem po tak długim czasie. Wieczór był zimny, lecz wtedy nie zaprzątało ci to myśli. Jednak teraz, kiedy budzą cię gorączka oraz dreszcze, zaczynasz żałować kilku podjętych decyzji. Cały dzień spędzasz w łóżku, na zmianę tracąc i odzyskując przytomność. Chyba już nie mogło być gorzej.
[[Dalej.->PONIEDZIAŁEKVIK1.]]Poniedziałek.
Rano czujesz się na tyle dobrze, żeby zwlec się z łóżka i pójść do lekarza rodzinnego. Temu wystarcza tylko pomiar temperatury oraz szybkie sprawdzenie twoich węzłów chłonnych, żeby odesłał cię do domu z podpisanym zwolnieniem z zajęć. Odczuwasz ogromną ulgę, że przynajmniej tego dnia masz usprawiedliwienie, jednak problem nieobecności z zeszłego tygodnia wciąż pozostał nierozwiązany.
Wracasz do mieszkania, zwalasz się na niepościelone łóżko i włączasz telefon, żeby nadrobić wszystko, co cię ominęło w przeciągu ostatnich 24 godzin. Twoją uwagę przykuwa powiadomienie o odwołaniu dzisiejszych zajęć. Najwyraźniej profesor, z którym konfrontacji tak bardzo próbujesz uniknąć, za namową doktorantki, wziął udział w przeglądzie prac studenckich poprzedniego dnia. Pech (a może interwencja sił wyższych) chciał, że przesunięto odjazd jego pociągu powrotnego i z tego powodu, profesor został zmuszony do odwołania dzisiejszych zajęć.
Patrzysz na teraz bezużyteczne zwolnienie i w twojej głowie kiełkuje nowa myśl. Próba pokazania zwolnienia z podrobioną datą nie wypaliłaby przy czujności tego profesora, jednak w takiej sytuacji, kiedy nie masz już z nim kolejnych zajęć, możesz zanieść usprawiedliwienie do sekretariatu, gdzie mniej zwracają uwagę na takie detale.
Podjąwszy już decyzję, bierzesz zwolnienie i z wprawą poprawiasz datę na tą sprzed tygodnia. Dobre samopoczucie czyni cuda na twoim układzie odpornościowym i już następnego dnia czujesz się na siłach, żeby wrócić na uczelnię. Zanosisz zwolnienie do sekretariatu, gdzie tylko rzucają na nie okiem i usprawiedliwiają twoją nadprogramową nieobecność.
VICTORY
[[Spróbuj ponownie.->START ]] Czwartek
Kawa na kampusie jest beznadziejna, postanawiasz więc wysiąść kilka przystanków wcześniej i wstąpić do kawiarni sprzedającej prawdziwą kawę na wynos. Kolejka jest tak długa, że prawie rezygnujesz z planu. Jednak myśl o srogim obliczu profesora sprawia, że czekasz cierpliwie na swoją kolej. Kiedy wreszcie opuszczasz zatłoczoną kawiarnię, a z kubka w twojej dłoni unosi się aromatyczny zapach, z przerażeniem zauważasz, że twój tramwaj właśnie podjeżdża na przystanek.
[[Biegnij.]]
[[Zamów taxi.]]Zaczynasz biec, a kawa niebezpiecznie chlupocze w kubku. Kiedy jesteś już tuż tuż i tryumfalnie unosisz nogę, żeby postawić ją w tramwaju, potykasz się, a cała kawa wylewa się na podłogę. Wszyscy wokół odsuwają się z niesmakiem, a motorniczy robi ci wykład na temat tego, że do tramwaju nie można wsiadać z jedzeniem i napojami. Na miejsce docierasz z opóźnieniem i bez kawy, za to z mandatem. Orientujesz się, że jeżeli chcesz dotrwać do końca miesiąca, nie stać cię na stawianie profesorowi kolejnej kawy. Od razu odechciewa ci się pisania artykułu. Najwyraźniej świat ci nie sprzyja.
[[Dalej.->PONIEDZIAŁEKNIC.]] Obok ciebie zatrzymuje się taxi. Bez większego namysłu wsiadasz do niego i podajesz adres kampusu. Dopiero kiedy docierasz na miejsce orientujesz się, że przypadkiem twój wybór padł na najdroższe taxi w mieście. Kierowca podaje ci cenę i masz wrażenie, że świat się wokół ciebie zatrzymał. Tyle? Naprawdę? Ponura mina kierowcy uświadamia ci, że to nie żart. Z ciężkim sercem opróżniasz portfel, już i tak lżejszy o wysoką cenę kawy.
Stajesz przed drzwiami gabinetu profesora i pukasz. Przytłumiony głos zaprasza cię do środka.
Twój pomysł okazuje się być całkiem niezły - widzisz, jak w miarę wyjaśniania z czym przychodzisz lód w oczach twojego wykładowcy topnieje. Kiedy podajesz zagadnienie, na temat którego miałby być twój artykuł (według twoich wyszukiwań to ulubiony temat profesora), wcześniejszą niechęć zastępuje nawet coś na kształt sympatii. Omawiacie szczegółowo co powinno znaleźć się w twojej pracy, a kiedy profesor zauważa, że już nie zdąży kupić kawy przed zajęciami, oferujesz mu przyniesiony kubek. Obiecujesz przynieść [[następnego dnia.->PIĄTEKLIZ.]] wstępny szkic, a w weekend wysłać gotowy artykuł, żebyście mogli omówić go w poniedziałek po zajęciach.
Piątek
Ciężka praca wczorajszego wieczora się opłaciła - profesor jest zachwycony szkicem. Taxi kosztowało cię tyle, że tym razem nie przynosisz kawy, ale wykładowca zdaje się i tak zaczynać cię doceniać. Po powrocie do mieszkania odczuwasz jednak dojmujący niepokój - do tej pory nie było okazji poruszyć tematu nieobecności. Czy w wyniku twojego nagłego zainteresowania tematem profesor będzie gotów ci odpuścić, czy jednak lepiej byłoby przygotować sobie dobrą wymówkę?
[[Licz na miłosierdzie.]]
[[Wymyśl wymówkę.]]Sobota
Budzisz się kolejnego dnia i rzucasz w wir pracy. Artykuł pochłania cię do tego stopnia, że nawet nie zauważasz, kiedy mija cały dzień. Z dumą w sercu przeglądasz skończone w ekspresowym tempie dzieło, które - o dziwo - wyszło całkiem nieźle. Wysyłasz profesorowi maila i wtedy przypomina ci się, że nieobecność wciąż nad tobą wisi. Wzmożony wysiłek odebrał ci jednak jakąkolwiek zdolność do skupienia się. Stwierdzasz, że jakoś to będzie i idziesz spać.
[[Dalej.->PONIEDZIAŁEKMIŁ.]]
Sobota
Budzisz się kolejnego dnia i rzucasz w wir pracy. Po kilku godzinach robisz sobie przerwę, żeby odetchnąć i pomyśleć o wymówce. Nagle przypomina ci się, że podczas przeglądania materiałów do artykułu rzuciła ci się w oczy wzmianka o konferencji naukowej, która miała miejsce akurat tego dnia, którego wypadła twoja nieobecność. Wyszukujesz zdjęcia uczestników, po czym tworzysz idealną kopię identyfikatora i wklejasz na nią swoje dane. Zapamiętujesz też informacje na temat najważniejszych wystąpień. Oby to przekonało profesora! Zapewniwszy sobie plan awaryjny, uspokajasz się i kończysz artykuł. Kiedy idziesz w końcu spać za oknem świta, a twoje powieki wydają się być cięższe niż ołów. Masz jednak poczucie, że zarówno twój artykuł jak i plan B są świetne.
[[Dalej.->PONIEDZIAŁEKNIC.]] Pierwszy raz zajęcia mijają ci szybko nie dlatego, że drzemiesz, albo scrollujesz newsy na telefonie, ale dlatego, że w podekscytowaniu czekasz na opinię na temat twojego artykułu. Czujesz, że to naprawdę porządny tekst. Rzeczywiście, kiedy zbliżasz się do biurka, profesor uśmiecha się do ciebie i gratuluje ci pomysłu i wspaniałej pracy. Rzednie ci jednak mina, kiedy na koniec stwierdza:
- Czuję, że będzie nam się wspaniale współpracowało przez kolejny semestr.
Patrzysz na niego z przerażeniem w oczach.
Niestety w związku z nieobecnościami zaliczenie tego przedmiotu nie jest w tym przypadku możliwe, ale za to zyskamy dodatkowy czas, żeby zająć się poruszonymi w artykule zagadnieniami…
- Profesor rozwija przed tobą wizję wspaniałej współpracy, ale ty już go nie słuchasz, ponieważ dochodzi do ciebie, że wspaniały plan nie wypalił, a w dodatku nie będziesz nic jeść do końca miesiąca, po pieniądze wydane na kawę i taxi poważnie naruszyły twój budżet…
[[FAILED->START ]] Nie wiesz, czy uda ci się zasnąć, ale odsuwasz od siebie myśl o jutrze zastępując ją marzeniami o wakacjach i czasie wolnym, co pozwala ci się w końcu uspokoić. [[Powoli odpływasz w objęcia Morfeusza.->SPANIE23.]].Wiesz, że i tak nie zaśniesz, dlatego siadasz przy biurku i wyszukujesz w Internecie najlepsze sposoby na przechytrzenie wykładowcy. Koniec końców nie wnosi to wiele w twoje życie. Kładziesz się późno w nocy i zapominasz sprawdzić, czy twój budzik na pewno jest ustawiony na dobrą godzinę…
[[Dalej.->SPANIE3.]]
Trafiasz na SOR, gdzie w wyniku przedawkowania kofeiny tracisz kolejne dni, wysłuchując wielogodzinnych kazań na temat używek.
Ach te dzieciaki! - stwierdza teatralnie pielęgniarka przy wypisywaniu cię ze szpitala.
Obiecujesz sobie już nigdy nie tknąć kawy.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKNIC]]Przez najbliższe dni pogrążasz się w świecie Śródziemia. Zaczynasz od obejrzenia wszystkich rozszerzonych części. Kofeina sprawiła, że w ogóle nie musisz chodzić spać, co wiele ułatwia. Kiedy kończysz trzecią część, masz ochotę zacząć od początku… Wsłuchujesz się w ostatnie wersy Into The West Annie Lennox, wciąż płacząc na myśl o słowach Gandalfa i rozstaniu Drużyny Pierścienia. Też chcesz wsiąść na statek i odpłynąć do Valinoru. Dlaczego to nie jest możliwe? Nie wiesz już nawet, co bardziej cię smuci, to, czy ukończenie maratonu. Postanawiasz więc przerzucić się teraz na książki. Na fali emocji związanych z filmem zaczynasz od trylogii, a później przerzucasz się na Hobbita, Silmarillion, Dzieci Húrina i Niedokończone Opowieści. W pewnym momencie zapominasz już o otaczającym cię świecie.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKLOTR]]//Mornie alantië// - szepcze jakiś głos w twojej głowie. Zrywasz się z łóżka, choć to w zasadzie dobra wiadomość. Jednak mimo upadku sił ciemności, zawsze trzeba być czujnym.
Po chwili dociera do ciebie, że nie żyjesz w Śródziemiu i że dzisiaj wypada dzień zmierzenia się z profesorem i nieobecnościami.
Kiedy szykujesz się do wyjścia, otaczająca cię rzeczywistość znów staje pod znakiem zapytania - odkrywasz w szafie elficki płaszcz i łuk. Bez większego namysłu narzucasz na siebie płaszcz, przewieszasz kołczan przez ramię i łapiesz łuk. W końcu będziesz się mierzyć z niebezpieczeństwem!
W tramwaju dziwnym trafem ludzie zaczynają się od ciebie odsuwać, szczególnie kiedy zagadujesz wysokiego, długowłosego blondyna o wieści z Marchii.Twoja wina, że wyglądał na Rohirrima?
Wreszcie docierasz na zajęcia. Nikt nie komentuje twojego ubioru kiedy przemierzasz salę i siadasz na samym końcu, ale czujesz na sobie kilka pytających spojrzeń. W zasadzie przy wejściu do budynku chciano ci odebrać łuk i kołczan, ale ochroniarze dali się przekonać, że to tylko niegroźne rekwizyty, które będą konieczne w trakcie zajęć.
Kiedy zajęcia dobiegają końca, profesor podaje nazwiska osób mających zbyt wiele nieobecności by zaliczyć przedmiot. Sala pustoszeje, a Ty podchodzisz do niego, odsuwając z twarzy zaplecione w misterne warkocze włosy.
[[Dalej->ROZMOWALOTR]]Zastanawiasz się, co powiedzieć, żeby przekonać profesora do dopuszczenia cię do egzaminu. O dziwo, wykładowca jest jedyną osobą, która nie patrzy na ciebie ze zdziwieniem. Powoli zaczynasz dostrzegać, że trochę ci dzisiaj odbija, ale nie jesteś w stanie na to nic poradzić. Brak zaskoczenia ci nie pomaga - kłębią ci się w głowie same dziwne teksty…
- Rozumiem, że w kwestii nieobecności? - profesor pyta, widząc, że masz problem ze sformułowaniem zdania.
Zerka na listę i kręci głową z niezadowoleniem.
- Trzy nieobecności. Nie wiem, czy uda się z tym coś zrobić...
- //Apsene- me héru// - mówisz w końcu i orientujesz się, że z twoich ust wypłynęły słowa w innym języku. Coś ci mówi, że to znaczyło “Wybacz mi, Panie”.
Profesor patrzy na ciebie spod uniesionej brwi. Obawiasz się najgorszego, kiedy nagle…
- //Túl at- ana i kal ar ni indóme// - odpowiada.
Patrzysz na niego z niedowierzaniem. Czy profesor naprawdę powiedział właśnie, że jeśli wrócisz na ścieżkę światła, rzeczywiście ci wybaczy?
[[Nie mogę tego obiecać]]
[[Obiecuję]]- //Yes's pella mime túre// - mówisz mu smutno, że nie masz nad tym kontroli, zwieszając głowę.
- //Lú na- sarda// - ze zrozumieniem stwierdza, że czasy są ciężkie.
Z niedowierzaniem obserwujesz, jak mimo wszystko wpisuje ci zaliczenie. Ponadto, dopisuje cię do listy osób zwolnionych z egzaminu! Z wdzięczności padasz na kolana i całujesz go w dłoń. Jego oczy obserwują cię z tysiącletnią mądrością.
- //N- ehtelë// - życzy ci pomyślności, a ty wypadasz na korytarz z radością, zastanawiając się, czy //Pod Rozbrykanym Kucykiem// wciąż sprzedają piwo na pinty.
DOUBLE VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]]
- //Kal na- mime waime// - mówisz mu, że teraz światło będzie twoją ścieżką.
- //Lú na- sarda// - ostrzega, że czasy są ciężkie.
Z niedowierzaniem obserwujesz, jak wpisuje ci zaliczenie. Ponadto, dopisuje cię do listy osób zwolnionych z egzaminu! Z wdzięczności padasz na kolana i całujesz go w dłoń. Jego oczy obserwują cię z tysiącletnią mądrością.
- //N- ehtelë// - życzy ci pomyślności, a ty wypadasz na korytarz z radością, zastanawiając się, czy //Pod Rozbrykanym Kucykiem// wciąż sprzedają piwo na pinty.
DOUBLE VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]] Przez najbliższe dni pogrążasz się w świecie Śródziemia. Zaczynasz od obejrzenia wszystkich rozszerzonych części. Kofeina sprawiła, że w ogóle nie musisz chodzić spać, co wiele ułatwia. Kiedy kończysz trzecią część, masz ochotę zacząć od początku… Wsłuchujesz się w ostatnie wersy Into The West Annie Lennox, wciąż płacząc na myśl o słowach Gandalfa i rozstaniu Drużyny Pierścienia. Też chcesz wsiąść na statek i odpłynąć do Valinoru. Dlaczego to nie jest możliwe? Nie wiesz już nawet, co bardziej cię smuci, to, czy ukończenie maratonu. Postanawiasz więc przerzucić się teraz na książki. Na fali emocji związanych z filmem zaczynasz od trylogii, a później przerzucasz się na Hobbita, Silmarillion, Dzieci Húrina i Niedokończone Opowieści. W pewnym momencie zapominasz już o otaczającym cię świecie.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKLOTR.]]Trafiasz na SOR, gdzie w wyniku przedawkowania kofeiny tracisz kolejne dni, wysłuchując wielogodzinnych kazań na temat używek.
Ach te dzieciaki! - stwierdza teatralnie pielęgniarka przy wypisywaniu cię ze szpitala.
Obiecujesz sobie już nigdy nie tknąć kawy.
[[Dalej->PONIEDZIAŁEKNIC.]]//Mornie alantië// - szepcze jakiś głos w twojej głowie. Zrywasz się z łóżka, choć to w zasadzie dobra wiadomość. Jednak mimo upadku sił ciemności, zawsze trzeba być czujnym.
Po chwili dociera do ciebie, że nie żyjesz w Śródziemiu i że dzisiaj wypada dzień zmierzenia się z profesorem i nieobecnościami.
Kiedy szykujesz się do wyjścia, otaczająca cię rzeczywistość znów staje pod znakiem zapytania - odkrywasz w szafie elficki płaszcz i łuk. Bez większego namysłu narzucasz na siebie płaszcz, przewieszasz kołczan przez ramię i łapiesz łuk. W końcu będziesz się mierzyć z niebezpieczeństwem!
W tramwaju dziwnym trafem ludzie zaczynają się od ciebie odsuwać, szczególnie kiedy zagadujesz wysokiego, długowłosego blondyna o wieści z Marchii.Twoja wina, że wyglądał na Rohirrima?
Wreszcie docierasz na zajęcia. Nikt nie komentuje twojego ubioru kiedy przemierzasz salę i siadasz na samym końcu, ale czujesz na sobie kilka pytających spojrzeń. W zasadzie przy wejściu do budynku chciano ci odebrać łuk i kołczan, ale ochroniarze dali się przekonać, że to tylko niegroźne rekwizyty, które będą konieczne w trakcie zajęć.
Kiedy zajęcia dobiegają końca, profesor podaje nazwiska osób mających zbyt wiele nieobecności by zaliczyć przedmiot. Sala pustoszeje, a Ty podchodzisz do niego, odsuwając z twarzy zaplecione w misterne warkocze włosy.
[[Dalej->ROZMOWALOTR.]]Zastanawiasz się, co powiedzieć, żeby przekonać profesora do dopuszczenia cię do egzaminu. O dziwo, wykładowca jest jedyną osobą, która nie patrzy na ciebie ze zdziwieniem. Powoli zaczynasz dostrzegać, że trochę ci dzisiaj odbija, ale nie jesteś w stanie na to nic poradzić. Brak zaskoczenia ci nie pomaga - kłębią ci się w głowie same dziwne teksty…
- Rozumiem, że w kwestii nieobecności? - profesor pyta, widząc, że masz problem ze sformułowaniem zdania.
Zerka na listę i kręci głową z niezadowoleniem.
- Trzy nieobecności. Nie wiem, czy uda się z tym coś zrobić...
- //Apsene- me héru// - mówisz w końcu i orientujesz się, że z twoich ust wypłynęły słowa w innym języku. Coś ci mówi, że to znaczyło “Wybacz mi, Panie”.
Profesor patrzy na ciebie spod uniesionej brwi. Obawiasz się najgorszego, kiedy nagle…
- //Túl at- ana i kal ar ni indóme// - odpowiada.
Patrzysz na niego z niedowierzaniem. Czy profesor naprawdę powiedział właśnie, że jeśli wrócisz na ścieżkę światła, rzeczywiście ci wybaczy?
[[Nie mogę tego obiecać.]]
[[Obiecuję.]]- //Yes's pella mime túre// - mówisz mu smutno, że nie masz nad tym kontroli, zwieszając głowę.
- //Lú na- sarda// - ze zrozumieniem stwierdza, że czasy są ciężkie.
Z niedowierzaniem obserwujesz, jak mimo wszystko wpisuje ci zaliczenie. Ponadto, dopisuje cię do listy osób zwolnionych z egzaminu! Z wdzięczności padasz na kolana i całujesz go w dłoń. Jego oczy obserwują cię z tysiącletnią mądrością.
- //N- ehtelë// - życzy ci pomyślności, a ty wypadasz na korytarz z radością, zastanawiając się, czy //Pod Rozbrykanym Kucykiem// wciąż sprzedają piwo na pinty.
DOUBLE VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]]
- //Kal na- mime waime// - mówisz mu, że teraz światło będzie twoją ścieżką.
- //Lú na- sarda// - ostrzega, że czasy są ciężkie.
Z niedowierzaniem obserwujesz, jak wpisuje ci zaliczenie. Ponadto, dopisuje cię do listy osób zwolnionych z egzaminu! Z wdzięczności padasz na kolana i całujesz go w dłoń. Jego oczy obserwują cię z tysiącletnią mądrością.
- //N- ehtelë// - życzy ci pomyślności, a ty wypadasz na korytarz z radością, zastanawiając się, czy //Pod Rozbrykanym Kucykiem// wciąż sprzedają piwo na pinty.
DOUBLE VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]] Poniedziałek
Nadszedł dzień konfrontacji. Zwlekasz się z łóżka po wyłączeniu trzeciego budzika – masz wrażenie, że zombie trzymają się w lepszym stanie niż ty. Na wpół przytomnie udaje ci się ubrać i przygotować do wyjścia. Rześkie powietrze rozbudza cię odrobinę, kiedy zmierzasz w stronę przystanku tramwajowego. Ku swojemu zdumieniu zauważasz, że tramwaj, który miał przyjechać dopiero za dwie minuty, zatrzymuje się właśnie na przystanku.
[[Biegnij->Biegnij1]]
[[Idź spokojnie]]
Poniedziałek.
Nadszedł dzień konfrontacji. Wstajesz już po pierwszym budziku i przygotowujesz się do wyjścia. Na zewnątrz pozwalasz rześkiemu powietrzu odegnać resztki zmęczenia i czujesz, że jesteś w stanie zmierzyć się ze wszystkim, co przygotował dla ciebie los. Ku swojemu zdumieniu zauważasz, że tramwaj, który miał przyjechać dopiero za dwie minuty, zatrzymuje się właśnie na przystanku.
[[Biegnij->Biegnij2]]
[[Idź spokojnie->Idź spokojnie2]]Poniedziałek.
Nadszedł dzień konfrontacji. Wstajesz już po pierwszym budziku i przygotowujesz się do wyjścia. Na zewnątrz pozwalasz rześkiemu powietrzu odegnać resztki zmęczenia i czujesz, że jesteś w stanie zmierzyć się ze wszystkim, co przygotował dla ciebie los. Ku swojemu zdumieniu zauważasz, że tramwaj, który miał przyjechać dopiero za dwie minuty, zatrzymuje się właśnie na przystanku.
[[Biegnij->Biegnij1.]]
[[Idź spokojnie->Idź spokojnie1.]]Poniedziałek.
Nadszedł dzień konfrontacji. Zwlekasz się z łóżka po wyłączeniu trzeciego budzika – masz wrażenie, że zombie trzymają się w lepszym stanie niż ty. Na wpół przytomnie udaje ci się ubrać i przygotować do wyjścia. Rześkie powietrze rozbudza cię odrobinę, kiedy zmierzasz w stronę przystanku tramwajowego. Ku swojemu zdumieniu zauważasz, że tramwaj, który miał przyjechać dopiero za dwie minuty, zatrzymuje się właśnie na przystanku.
[[Biegnij->Biegnij2.]]
[[Idź spokojnie->Idź spokojnie2.]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu, jednak nie przyspieszasz kroku. Akceptujesz wolę losu, obserwując jak po przeciągłym dźwięku dzwonka drzwi się zamykają i twój jedyny środek transportu odjeżdża. Domyślasz się, że następny tramwaj nie pojawi się prędko.
[[Dalej->ROZMOWA2]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu i przyspieszasz kroku, a po chwili rzucasz się biegiem. Znając życie, kolejny tramwaj będzie dopiero za pół godziny – nie twoja wina, że kampus znajduje się w części miasta zapomnianej przez Boga i osobę odpowiedzialną za rozkłady tramwajów. Nie możesz go przegapić.
Wpadasz do tramwaju w momencie, w którym rozlega się sygnał odjazdu. Z trudem łapiąc oddech, padasz na najbliższe wolne miejsce i obiecujesz sobie w duchu, że w najbliższym czasie popracujesz nad swoją kondycją.
Mniej więcej po 10 minutach monotonnej jazdy zaczyna ogarniać cię znużenie. Opierasz głowę wygodniej o oparcie i przymykasz powieki na chwilę. Kiedy je ponownie otwierasz, stoi nad tobą motorniczy i każe ci opuścić pojazd. Z przerażeniem zauważasz, że znajdujesz się na pętli – siedem przystanków dalej niż kampus. Wypadasz z tramwaju i przebiegasz wzrokiem po rozkładzie, czując wzbierającą w tobie rozpacz, kiedy przekonujesz się, że tramwaj powrotny odjeżdża dopiero za 15 minut.
[[Dalej->ROZMOWA2]]Na zajęcia spóźniasz się prawie pół godziny – zgodnie z podejrzeniami, ktokolwiek ułożył rozkłady tramwajów, nie brał pod uwagę dobra studentów. Kiedy wszyscy wychodzą z sali, zbliżasz się do biurka profesora z niewielką nadzieją, że cokolwiek wskórasz. Profesor znany jest z tego, że spóźnienia dłuższe niż 15 minut uznaje za brak obecności. Zaczynasz mieć wątpliwości, czy jest sens w ogóle próbować się tłumaczyć.
[[Podejdź do profesora1]]
[[Wyjdź z sali]]Pojawiasz się w sali wcześniej od profesora, co w całej twojej karierze studenckiej prawie nigdy nie miało miejsca. Im bliżej końca zajęć, tym większe napięcie odczuwasz. Od tego, jak potoczy się ta rozmowa zależy zaliczenie tego przedmiotu, z czego boleśnie zdajesz sobie sprawę. Kiedy pozostali wychodzą z sali, zbliżasz się do biurka profesora. Czujesz, jak wypełnia cię panika.
[[Podejdź do profesora]]
[[Wyjdź z sali]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu i przyspieszasz kroku, a po chwili rzucasz się biegiem. Znając życie, kolejny tramwaj będzie dopiero za pół godziny – nie twoja wina, że kampus znajduje się w części miasta zapomnianej przez Boga i osobę odpowiedzialną za rozkłady tramwajów. Nie możesz go przegapić.
Wpadasz do tramwaju w momencie, w którym rozlega się sygnał odjazdu. Z trudem łapiąc oddech, padasz na najbliższe wolne miejsce i obiecujesz sobie w duchu, że w najbliższym czasie popracujesz nad swoją kondycją. Tramwaj nieubłaganie zmierza w kierunku kampusu, a wraz z budynkiem, przybliża się moment konfrontacji z profesorem.
[[Dalej->ROZMOWA1]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu, jednak nie przyspieszasz kroku. Akceptujesz wolę losu, obserwując jak po przeciągłym dźwięku dzwonka drzwi się zamykają i twój jedyny środek transportu odjeżdża. Domyślasz się, że następny tramwaj nie pojawi się prędko.
[[Dalej->SPÓŹWYSP]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu i przyspieszasz kroku, a po chwili rzucasz się biegiem. Znając życie, kolejny tramwaj będzie dopiero za pół godziny – nie twoja wina, że kampus znajduje się w części miasta zapomnianej przez Boga i osobę odpowiedzialną za rozkłady tramwajów. Nie możesz go przegapić.
Nagle ostry ból przeszywa twoje kolano i rozchodzi się promieniście po całej nodze. Zatrzymujesz się i przez zaciśnięte zęby wyrzucasz z siebie serię przekleństw. Po nieszczęśliwym upadku z łóżka tydzień wcześniej, noga pobolewała cię jeszcze przez dwa dni, zanim przestała. Cała sytuacja nie zaprzątała ci więcej myśli – brak bólu oznaczał brak problemu, jednak patrząc wstecz, przez cały tydzień kończyna nie była przez ciebie w żaden sposób nadwyrężana. A już na pewno nie podczas szaleńczych pościgów za tramwajem. Próbujesz jeszcze dokuśtykać do pojazdu, jednak w tym momencie rozlega się sygnał odjazdu i drzwi zamykają ci się przed nosem.
[[Dalej->SPÓŹWYSP]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu, jednak nie przyspieszasz kroku. Akceptujesz wolę losu, obserwując jak po przeciągłym dźwięku dzwonka drzwi się zamykają i twój jedyny środek transportu odjeżdża. Domyślasz się, że następny tramwaj nie pojawi się prędko.
[[Dalej->SPÓŹWYSP]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu i przyspieszasz kroku, a po chwili rzucasz się biegiem. Znając życie, kolejny tramwaj będzie dopiero za pół godziny – nie twoja wina, że kampus znajduje się w części miasta zapomnianej przez Boga i osobę odpowiedzialną za rozkłady tramwajów. Nie możesz go przegapić.
Nagle ostry ból przeszywa twoje kolano i rozchodzi się promieniście po całej nodze. Zatrzymujesz się i przez zaciśnięte zęby wyrzucasz z siebie serię przekleństw. Po nieszczęśliwym upadku z łóżka tydzień wcześniej, noga pobolewała cię jeszcze przez dwa dni, zanim przestała. Cała sytuacja nie zaprzątała ci więcej myśli – brak bólu oznaczał brak problemu, jednak patrząc wstecz, przez cały tydzień kończyna nie była przez ciebie w żaden sposób nadwyrężana. A już na pewno nie podczas szaleńczych pościgów za tramwajem. Próbujesz jeszcze dokuśtykać do pojazdu, jednak w tym momencie rozlega się sygnał odjazdu i drzwi zamykają ci się przed nosem.
[[Dalej->ROZMOWA2]]Mgliście przypominasz sobie o zmianie rozkładów jazdy, która miała mieć miejsce w tym tygodniu, jednak nie przyspieszasz kroku. Akceptujesz wolę losu, obserwując jak po przeciągłym dźwięku dzwonka drzwi się zamykają i twój jedyny środek transportu odjeżdża. Domyślasz się, że następny tramwaj nie pojawi się prędko.
[[Dalej->ROZMOWA2]]Nabierasz głęboko powietrza i zanim zdążysz zmienić zdanie, podchodzisz do profesora. Ten zauważa twoją obecność i podnosi głowę znad pliku papierów, które chował do teczki. Nie ma już odwrotu.
- Tak?
Drżącym głosem zaczynasz przedstawienie.
- Panie profesorze, jest taka sprawa… W zeszłym tygodniu, kiedy nie było mnie na zajęciach…
[[Zaspałam]]
[[Odbył się pogrzeb mojej babci]]
[[Byłam na konferencji naukowej]]Spuszczasz głowę i opuszczasz salę zanim profesor zdąży zwrócić na ciebie uwagę. Następnego dnia dostajesz maila z informacją, że nadprogramowa nieobecność uniemożliwia ci zaliczenie przedmiotu.
[[FAILED->START ]] Nie masz zamiaru poddać się tak łatwo. Nabierasz głęboko powietrza i podchodzisz do profesora. Ten zauważa twoją obecność i podnosi głowę znad pliku papierów, które chował do teczki. Nie ma już odwrotu.
- Tak?
Drżącym głosem zaczynasz przedstawienie.
- Panie profesorze, jest taka sprawa… W zeszłym tygodniu, kiedy nie było mnie na zajęciach…
[[Zaspałam->Zaspałam1]]
[[Odbył się pogrzeb mojej babci->Odbył się pogrzeb mojej babci1]]
[[Byłam na konferencji naukowej->Byłam na konferencji naukowej1]]Na zajęcia spóźniasz się prawie pół godziny – zgodnie z podejrzeniami, ktokolwiek ułożył rozkłady tramwajów, nie brał pod uwagę dobra studentów. Kiedy wszyscy wychodzą z sali, zbliżasz się do biurka profesora z niewielką nadzieją, że cokolwiek wskórasz. Profesor znany jest z tego, że spóźnienia dłuższe niż 15 minut uznaje za brak obecności. Zaczynasz mieć wątpliwości, czy jest sens w ogóle próbować się tłumaczyć.
[[Podejdź do profesora2]]
[[Wyjdź z sali]]Nie masz zamiaru poddać się tak łatwo. Nabierasz głęboko powietrza i podchodzisz do profesora. Ten zauważa twoją obecność i podnosi głowę znad pliku papierów, które chował do teczki. Nie ma już odwrotu.
[[Zaspałam]]
[[Odbył się pogrzeb mojej babci]]
[[Byłam na konferencji naukowej]] Double-click this passage to edit it.- Profesorze, prawda jest taka, że zaspałam – wypalasz bez namysłu i czujesz, jak z twojego serca spada ciężar. Nie ma to jak szczerość. Jednak kiedy patrzysz w oczy wykładowcy, dochodzi do ciebie, że ta szczerość daleko cię nie zaprowadzi.
- W takim razie ucieszy panią wiadomość, że w dniu egzaminu może pani spać od rana do wieczora bez żadnych przeszkód. W związku z trzema nieusprawiedliwionymi nieobecnościami nie mogę dopuścić pani do egzaminu.
Chcesz zaprotestować, ale jedno spojrzenie w zionące nienawiścią oczy uświadamia ci, że nie ma sensu…
[[FAILED->START ]] - Profesorze, prawda jest taka, że półtora tygodnia temu zmarła moja babcia. Pogrzeb odbył się akurat w dniu naszych zajęć – mówisz na wydechu, starając się brzmieć przekonywująco. Z tego wysiłku zbierają ci się łzy w oczach.
Profesor przygląda ci się uważnie.
- Wyrazy współczucia – stwierdza w końcu beznamiętnie, wciąż mierząc cię świdrującym spojrzeniem. - Czy można spytać, w którym kościele odbyła się msza pogrzebowa?
[[Kościoł w twoim mieście]]
[[Babcia była niewierząca]]
Drżącym głosem podajesz nazwę kościoła w twoim mieście, nie zastanawiając się, do czego posłuży ta informacja. Ku twojemu zdziwieniu profesor wyciąga telefon, otwiera wyszukiwarkę i wpisuje w nią miasto i nazwę kościoła. Już po chwili pokazuje ci listę pogrzebów, które odbyły się w ostatnim miesiącu. Żaden z nich nie pokrywa się z datą twojej nieobecności.
Zapadasz się w sobie ze wstydu, kiedy słyszysz:
- Najwyraźniej nie mogę zarówno usprawiedliwić pani tej nieobecności, jak i zaliczyć przedmiotu.
[[FAILED->START ]] - Nie było mszy pogrzebowej - odpowiadasz przepraszającym tonem. - Moja babcia była niewierząca, dlatego poprzestaliśmy na skromnej uroczystości w domu pogrzebowym.
Z niepokojem obserwujesz, jak brwi profesora unoszą się ku górze.
- Jak nazywa się dom pogrzebowy w pani mieście?
[[Podajesz zmyśloną nazwę]]
[[Nie pamiętam]]Nie potrafisz sobie przypomnieć, mówisz więc pierwsze, co przychodzi ci do głowy.
- Czarna róża.
Profesor kiwa powoli głową, po czym wyciąga telefon i sprawdza, czy taki dom pogrzebowy istnieje w twoim mieście. Z przerażeniem obserwujesz, jak nie znajduje takiej nazwy, ani nawet żadnej podobnej. W końcu podnosi oczy i patrzy na ciebie zawiedzionym spojrzeniem, powoli kręcąc głową.
- No tak - rzuca enigmatycznie i skreśla twoje nazwisko z listy studentów dopuszczonych do egzaminu.
[[FAILED->START ]] Patrzysz z poirytowaniem w oczy twojego wykładowcy. On tak na poważnie?
- Przepraszam, ale nie jestem sobie w stanie przypomnieć nazwy. To moi rodzice zajmowali się formalnościami.
Profesor w zamyśleniu pociera palcami podbródek.
- Powiedzmy, że pani wierzę - stwierdza w końcu z ociąganiem. - Jednak nie mogę wpisać usprawiedliwienia bez jakiegokolwiek dowodu, że to nie zwykła wymówka. Czy jest pani w stanie dostarczyć mi coś takiego?
[[Tak]]
[[Nie]]Skoro zabrnęłaś już tak daleko, stwierdzasz, że co ci szkodzi.
Tak, kiedy mogę to zrobić?
Proszę przyjść jutro przed moimi pierwszymi zajęciami.
Po powrocie wyszukujesz w internecie, że jeden z domów pogrzebowych rzeczywiście urządzał tego dnia pogrzeb starszej kobiety. Drukujesz informacje ze strony na [[kolejny dzień->NEXTDAY]].
Wtorek
Przychodzisz przed zajęciami i podajesz profesorowi wydrukowaną stronę. Przygląda się jej dłuższą chwilę.
- Pani babcia miała inne nazwisko?
- Tak, to babcia ze strony mamy - wyjaśniasz, modląc się w duchu, żeby ten cyrk się skończył.
Profesor opiera się o biurko i przygląda ci się uważnie. W końcu odzywa się surowym tonem.
- Widzi pani, przygotowałem się na nasze dzisiejsze spotkanie i sprawdziłem pani rodzinę. Panieńskie nazwisko pani matki nie pasuje.
[[Przyznaj się do oszukiwania]]
[[Brnij w to dalej]]Unosisz ręce do góry w geście poddania.
- Dobrze, przyznaję, to nie moja babcia.
- Czyli próbowała mnie pani oszukać? - profesor pyta z groźną miną.
W milczeniu kiwasz głową. Kiedy opuszczasz jego gabinet przychodzi ci do głowy, że to będzie najgorszy powtarzany przedmiot w twoim życiu.
[[FAILED->START ]] Zuchwale patrzysz w oczy profesora.
- Moja babcia miała kilku mężów - wyjaśniasz, czując, że właśnie stawiasz wszystko na jednej szali.
Wykładowca patrzy na ciebie z groźną miną i już chce coś powiedzieć, kiedy nagle kąciki jego ust unoszą się ku górze i wybucha śmiechem.
- Podziwiam pani determinację, naprawdę. Gdyby tylko nie było to niesprawiedliwe wobec innych, dopuściłbym panią do egzaminu. To się nazywa kreatywność!
Obserwujesz go ze zdumieniem wymalowanym na twarzy. Okazuje się, że profesor ma chyba kontakty w tajnym wywiadzie i wyjątkowo nudne życie, ponieważ wczorajszy wieczór spędził sprawdzając informacje na temat twojej rodziny i dobrze wie, że twoja babcia żyje, ma się dobrze i w dodatku przez całe życie miała tylko jednego męża.
Kiedy opuszczasz gabinet, wciąż jeszcze słyszysz jego śmiech. Cóż, przynajmniej nie będzie wobec ciebie wrogo nastawiony, kiedy spotkacie się kolejny raz.
[[FAILED->START ]] - Nie - stwierdzasz ze zrezygnowaniem.
- W takim razie nie mogę wpisać pani zaliczenia - stwierdza profesor, a ty kiwasz smutno głową i opuszczasz salę, obiecując sobie, że podczas powtarzania tego przedmiotu nigdy nie zaśpisz.
[[FAILED->START ]] - Zbierałam materiały do artykułu, który wysłałam panu w weekend, dlatego wybrałam się na konferencję, która miała miejsce akurat w dniu naszych zajęć.
- Ach, artykuł! Tak tak, przeczytałem, wspaniała praca.
Uśmiechasz się szeroko.
- A jednak, - profesor dodaje po chwili - prace dodatkowe to prace dodatkowe, najpierw obowiązki. Czemu uważa pani, że powinienem to usprawiedliwić?
[[To moje ulubione zajęcia!]]
[[Tyle się nauczyłam!]]
- Profesorze, - mówisz przyciszonym, nabożnym głosem - naprawdę nie chciałam omijać tych zajęć. To moje ulubione zajęcia w tym semestrze. Jednak wiele zagadnień, które na nich omawiamy, pojawiło się na konferencji, co pozwoliło mi jeszcze lepiej zrozumieć, czym się zajmujemy. Byłam nieobecna, ale wiem, że nadrobiłam materiał.
Wykładowca mierzy cię uważnym spojrzeniem. Widzisz jak głęboko się zastanawia.
- To naprawdę świetny artykuł i wierzę, że konferencja wiele wniosła w pani życie, ale nie mogę postępować niesprawiedliwe. Skoro tak bardzo lubi pani te zajęcia, na pewno ucieszy się pani z możliwości uczęszczania na nie ponownie.
Całą siłą woli powstrzymujesz się przed trzaśnięciem drzwiami przy wychodzeniu. Po co w ogóle gromadziłaś informacje na temat tej idiotycznej konferencji, już nie wspominając o wydawaniu pieniędzy na kawę i taxi? Nie dość, że nie będziesz jeść do końca miesiąca, twój plan nie wypalił.
[[FAILED->START ]] Postanawiasz, że nie dasz się zagiąć. Czytałaś tyle o tej konferencji, że naprawdę czujesz, jakbyś tam była. Wyrecytowujesz z pamięci tytuły najważniejszych wystąpień, wspominasz kto się pojawił i ile znaczyła dla ciebie możliwość spotkania tak znanych i świetnych naukowców. Wyjaśniasz, że dowiedziałaś się też wiele na temat, który był poruszany na tych właśnie zajęciach. Pod koniec swojego monologu czujesz się prawie jak po egzaminie ustnym. Profesor przygląda ci się i kiwa powoli głową.
- Ma pani jakiś dowód, że rzeczywiście pani tam była?
[[To pytanie cię obraża po twoim monologu]]
[[Pokazujesz indentyfikator bez wahania]]Nie wytrzymujesz.
- Nie wierzę, że pan mnie o to pyta!
Patrzysz na niego z niedowierzaniem. Co z tego, że rzeczywiście nie byłaś na tej konferencji? Po takim wstępie nikt inny nie miałby wątpliwości. Masz co prawda podrobiony identyfikator w kieszeni, ale z jakiegoś powodu czujesz, że nie przekonałby go, że mówisz prawdę. Profesor dalej mierzy cię świdrującym spojrzeniem, ale w końcu spuszcza wzrok i uśmiecha się pod nosem.
- Słyszałem wiele o tej konferencji od dobrego znajomego. Ma pani rację, musiałaby pani mieć telepatyczne zdolności, żeby wiedzieć tyle o czymś, w czym nie brała pani udziału.
Nie potrafisz w to uwierzyć. Profesor właśnie przyznał ci rację!
- Jednak, jako że nie zgłosiła pani wcześniej chęci wyjazdu, wciąż nie jestem pewien, czy mogę przymknąć na to oko…
[[Odpuść]]
[[Przekonuj dalej]]Ze zrezygnowaniem, ale i zrozumieniem, kiwasz głową. Uśmiechasz się smutno i kierujesz w stronę drzwi, nie wiedząc, co jeszcze mogłabyś powiedzieć.
- Chwileczkę - woła za tobą profesor.
Nadzieja rośnie ci w sercu, kiedy stajesz ponownie przed biurkiem. Profesor wzdycha głęboko i zapisuje twoje nazwisko na liście studentów dopuszczonych do egzaminu.
- Ale jeśli pani nie zda w pierwszym terminie - grozi, ściągając brwi. - I nikt nie może się o tym dowiedzieć!
Obiecujesz mu, że nikt się nigdy nie dowie, dziękujesz i opuszczasz gabinet z lekkim sercem. Powoli traciłaś nadzieję, że ci się uda. Co z tego, że kawa i taxi sprawiły, że twój portfel stał się dziwnie lekki. Ważne, że problem nieobecności zniknął.
VICTORY
[[Spróbuj ponownie->START ]]
- Obiecuję, że już nigdy nie ominę żadnych zajęć! - przyrzekasz, patrząc błagalnie w oczy profesora.
Mężczyzna kręci głową z dezaprobatą.
- Myślałem, że jest pani zbyt mądra, żeby składać takie obietnice, tym bardziej, że jeśli zaliczy pani przedmiot, możemy już nie mieć razem zajęć. Chyba że… - uśmiecha się złowieszczo. - Dam pani szansę zrealizowania tej obietnicy.
Wychodzisz bez zaliczenia, ze świadomością, że musisz powtórzyć przedmiot. Cóż… Przynajmniej teraz profesor cię lubi. Co z tego, że z powodu głupiego pomysłu z artykułem będziesz pewnie musiała napisać ich więcej i udawać zaangażowanie. I że do końca miesiąca nie będziesz jeść, bo kawa i taxi nadwyrężyły twój budżet…
[[FAILED->START ]]
Profesor ogląda twój identyfikator tak dokładnie, że zaczynasz się martwić.
- Jakie było pani wystąpienie na konferencji? Proszę się nie obrażać, ale to bardzo nietypowe, że zaprosili osobę na tak niskim szczeblu… Ciekawe...
Nie przyszło ci do głowy, że może cię o to zapytać. Szybko zmyślasz jakiś tytuł powiązany z wszystkim, o czym teraz opowiedziałaś.
- Niech pani będzie… Muszę jednak sprawdzić listę uczestników, żeby nikt nie powiedział, że traktuję panią nierówno z pozostałymi.
Wracasz do domu przygnębiona. Co oczywiste, profesor nie znajdzie twojego nazwiska na liście uczestników. To będzie fatalny koniec pięknego pomysłu. No i przez trochę nie będziesz jeść, bo za dużo wydałaś na bezsensowną kawę i taxi.
[[FAILED->START ]] - Profesorze, prawda jest taka, że zaspałam – wypalasz bez namysłu i czujesz, jak z twojego serca spada ciężar. Nie ma to jak szczerość. Jednak kiedy patrzysz w oczy wykładowcy, dochodzi do ciebie, że ta szczerość daleko cię nie zaprowadzi.
- Najwyraźniej ma to pani w zwyczaju. W takim razie ucieszy panią wiadomość, że w dniu egzaminu może pani spać od rana do wieczora bez żadnych przeszkód. W związku z trzema nieusprawiedliwionymi nieobecnościami nie mogę dopuścić pani do egzaminu.
Chcesz zaprotestować, ale jedno spojrzenie w zionące nienawiścią oczy uświadamia ci, że nie ma sensu…
[[FAILED->START ]] - Profesorze, prawda jest taka, że półtora tygodnia temu zmarła moja babcia. Pogrzeb odbył się akurat w dniu naszych zajęć – mówisz na wydechu, starając się brzmieć przekonywująco. Z tego wysiłku zbierają ci się łzy w oczach.
Profesor przygląda ci się uważnie.
- Wyrazy współczucia – stwierdza w końcu beznamiętnie, wciąż mierząc cię świdrującym spojrzeniem. - Czy można spytać, w którym kościele odbyła się msza pogrzebowa?
[[Kościół w twoim mieście->Kościół w twoim mieście1]]
[[Babcia była niewierząca->Babcia była niewierząca1]]- Zbierałam materiały do artykułu, który wysłałam panu w weekend, dlatego wybrałam się na konferencję, która miała miejsce akurat w dniu naszych zajęć.
- Ach, artykuł! Tak tak, przeczytałem, wspaniała praca.
Uśmiechasz się szeroko.
- A jednak, - profesor dodaje po chwili - prace dodatkowe to prace dodatkowe, najpierw obowiązki. Czemu uważa pani, że powinienem to usprawiedliwić?
[[To moje ulubione zajęcia!->To moje ulubione zajęcia1]]
[[Tyle się nauczyłam!->Tylesięnacz1]]Drżącym głosem podajesz nazwę kościoła w twoim mieście, nie zastanawiając się, do czego posłuży ta informacja. Ku twojemu zdziwieniu profesor wyciąga telefon, otwiera wyszukiwarkę i wpisuje w nią miasto i nazwę kościoła. Już po chwili pokazuje ci listę pogrzebów, które odbyły się w ostatnim miesiącu. Żaden z nich nie pokrywa się z datą twojej nieobecności.
Zapadasz się w sobie ze wstydu, kiedy słyszysz:
- Najwyraźniej nie mogę zarówno usprawiedliwić pani tej nieobecności, jak i zaliczyć przedmiotu.
[[FAILED->START ]] - Nie było mszy pogrzebowej - odpowiadasz przepraszającym tonem. - Moja babcia była niewierząca, dlatego poprzestaliśmy na skromnej uroczystości w domu pogrzebowym.
Z niepokojem obserwujesz, jak brwi profesora unoszą się ku górze.
- Jak nazywa się dom pogrzebowy w pani mieście?
[[Podajesz zmyśloną nazwę->Podajesz zmyśloną nazwę1]]
[[Nie pamiętam->Nie pamiętam1]]
Nie potrafisz sobie przypomnieć, mówisz więc pierwsze, co przychodzi ci do głowy.
- Czarna róża.
Profesor kiwa powoli głową, po czym wyciąga telefon i sprawdza, czy taki dom pogrzebowy istnieje w twoim mieście. Z przerażeniem obserwujesz, jak nie znajduje takiej nazwy, ani nawet żadnej podobnej. W końcu podnosi oczy i patrzy na ciebie zawiedzionym spojrzeniem, powoli kręcąc głową.
- No tak - rzuca enigmatycznie i skreśla twoje nazwisko z listy studentów dopuszczonych do egzaminu.
[[FAILED->START ]]
Patrzysz z poirytowaniem w oczy twojego wykładowcy. On tak na poważnie?
- Przepraszam, ale nie jestem sobie w stanie przypomnieć nazwy. To moi rodzice zajmowali się formalnościami.
Profesor w zamyśleniu pociera palcami podbródek.
- Powiedzmy, że pani wierzę - stwierdza w końcu z ociąganiem. - Jednak nie mogę wpisać usprawiedliwienia bez jakiegokolwiek dowodu, że to nie zwykła wymówka. Czy jest Pani w stanie dostarczyć mi coś takiego?
[[Tak->Tak1]]
[[Nie->Nie1]]Skoro zabrnęłaś już tak daleko, stwierdzasz, że co ci szkodzi.
- Tak, kiedy mogę to zrobić?
- Proszę przyjść jutro przed moimi pierwszymi zajęciami.
Po powrocie wyszukujesz w internecie, że jeden z domów pogrzebowych rzeczywiście urządzał tego dnia pogrzeb starszej kobiety. Drukujesz informacje ze strony na [[kolejny dzień->NEXTDAY1]].
- Nie - stwierdzasz ze zrezygnowaniem.
- W takim razie nie mogę wpisać pani zaliczenia - stwierdza profesor, a ty kiwasz smutno głową i opuszczasz salę, obiecując sobie, że podczas powtarzania tego przedmiotu nigdy nie zaśpisz.
[[FAILED->START ]] Wtorek
Przychodzisz przed zajęciami i podajesz profesorowi wydrukowaną stronę. Przygląda się jej dłuższą chwilę.
- Pani babcia miała inne nazwisko?
- Tak, to babcia ze strony mamy - wyjaśniasz, modląc się w duchu, żeby ten cyrk się skończył.
Profesor opiera się o biurko i przygląda ci się uważnie. W końcu odzywa się surowym tonem.
- Widzi pani, przygotowałem się na nasze dzisiejsze spotkanie i sprawdziłem pani rodzinę. Panieńskie nazwisko pani matki nie pasuje.
[[Przyznaj się do oszukiwania->Przyznaj się do oszukiwania1]]
[[Brnij w to dalej->Brnij w to dalej1]]Double-click this passage to edit it.Unosisz ręce do góry w geście poddania.
- Dobrze, przyznaję, to nie moja babcia.
- Czyli próbowała mnie pani oszukać? - profesor pyta z groźną miną.
W milczeniu kiwasz głową. Kiedy opuszczasz jego gabinet przychodzi ci do głowy, że to będzie najgorszy powtarzany przedmiot w twoim życiu.
[[FAILED->START ]] Zuchwale patrzysz w oczy profesora.
Moja babcia miała kilku mężów - wyjaśniasz, czując, że właśnie stawiasz wszystko na jednej szali.
Wykładowca patrzy na ciebie z groźną miną i już chce coś powiedzieć, kiedy nagle kąciki jego ust unoszą się ku górze i wybucha śmiechem.
Podziwiam pani determinację, naprawdę. Gdyby tylko nie było to niesprawiedliwe wobec innych, dopuściłbym panią do egzaminu. To się nazywa kreatywność! Niestety oprócz nieobecności tydzień temu, muszę jeszcze uwzględnić dzisiejszą - spóźniła się pani ponad 15 minut.
Obserwujesz go ze zdumieniem wymalowanym na twarzy. Okazuje się, że profesor ma chyba kontakty w tajnym wywiadzie i wyjątkowo nudne życie, ponieważ wczorajszy wieczór spędził sprawdzając informacje na temat twojej rodziny i dobrze wie, że twoja babcia żyje, ma się dobrze i w dodatku przez całe życie miała tylko jednego męża.
Kiedy opuszczasz gabinet, wciąż jeszcze słyszysz jego śmiech. Cóż, przynajmniej nie będzie wobec ciebie wrogo nastawiony, kiedy spotkacie się kolejny raz.
[[FAILED->START ]] - Profesorze, - mówisz przyciszonym, nabożnym głosem - naprawdę nie chciałam omijać tych zajęć. To moje ulubione zajęcia w tym semestrze. Jednak wiele zagadnień, które na nich omawiamy, pojawiło się na konferencji, co pozwoliło mi jeszcze lepiej zrozumieć, czym się zajmujemy. Byłam nieobecna, ale wiem, że nadrobiłam materiał.
Wykładowca mierzy cię uważnym spojrzeniem. Widzisz jak głęboko się zastanawia.
- To naprawdę świetny artykuł i wierzę, że konferencja wiele wniosłą w pani życie, ale nie mogę postępować niesprawiedliwe. Skoro tak bardzo lubi pani te zajęcia, na pewno ucieszy się pani z możliwości uczęszczania na nie ponownie.
Całą siłą woli powstrzymujesz się przed trzaśnięciem drzwiami przy wychodzeniu. Po co w ogóle gromadziłaś informacje na temat tej idiotycznej konferencji, już nie wspominając o wydawaniu pieniędzy na kawę i taxi? Nie dość, że nie będziesz jeść do końca miesiąca, twój plan nie wypalił.
[[FAILED->START ]] Postanawiasz, że nie dasz się zagiąć. Czytałaś tyle o tej konferencji, że naprawdę czujesz, jakbyś tam była. Wyrecytowujesz z pamięci tytuły najważniejszych wystąpień, wspominasz kto się pojawił i ile znaczyła dla ciebie możliwość spotkania tak znanych i świetnych naukowców. Wyjaśniasz, że dowiedziałaś się też wiele na temat, który był poruszany na tych właśnie zajęciach. Pod koniec swojego monologu czujesz się prawie jak po egzaminie ustnym. Profesor przygląda ci się i kiwa powoli głową.
- Ma pani jakiś dowód, że rzeczywiście pani tam była?
[[To pytanie obraża cię po twoim monologu->KMS]]
[[Pokazujesz identyfikator bez wahania->KMS2]]Nie wytrzymujesz.
- Nie wierzę, że pan mnie o to pyta!
Patrzysz na niego z niedowierzaniem. Co z tego, że rzeczywiście nie byłaś na tej konferencji? Po takim wstępie nikt inny nie miałby wątpliwości. Masz co prawda podrobiony identyfikator w kieszeni, ale z jakiegoś powodu czujesz, że nie przekonałby go, że mówisz prawdę. Profesor dalej mierzy cię świdrującym spojrzeniem, ale w końcu spuszcza wzrok i uśmiecha się pod nosem.
- Słyszałem wiele o tej konferencji od dobrego znajomego. Ma pani rację, musiałaby pani mieć telepatyczne zdolności, żeby wiedzieć tyle o czymś, w czym nie brała pani udziału.
Nie potrafisz w to uwierzyć. Profesor właśnie przyznał ci rację!
- Jednak, jako że nie zgłosiła pani wcześniej chęci wyjazdu, wciąż nie jestem pewien, czy mogę przymknąć na to oko…
[[Odpuść->Odpuść1]]
[[Przekonuj dalej->Przekonuj1]]
Profesor ogląda twój identyfikator tak dokładnie, że zaczynasz się martwić.
- Jakie było pani wystąpienie na konferencji? Proszę się nie obrażać, ale to bardzo nietypowe, że zaprosili osobę na tak niskim szczeblu… Ciekawe...
Nie przyszło ci do głowy, że może cię o to zapytać. Szybko zmyślasz jakiś tytuł powiązany z wszystkim, o czym teraz opowiedziałaś.
- Niech pani będzie… Muszę jednak sprawdzić listę uczestników, żeby nikt nie powiedział, że traktuję panią nierówno z pozostałymi.
Wracasz do domu przygnębiona. Co oczywiste, profesor nie znajdzie twojego nazwiska na liście uczestników. To będzie fatalny koniec pięknego pomysłu. No i przez trochę nie będziesz jeść, bo za dużo wydałaś na bezsensowną kawę i taxi.
[[FAILED->START ]] Ze zrezygnowaniem, ale i zrozumieniem, kiwasz głową. Uśmiechasz się smutno i kierujesz w stronę drzwi, nie wiedząc, co jeszcze mogłabyś powiedzieć.
- Chwileczkę - woła za tobą profesor.
Nadzieja rośnie ci w sercu, kiedy stajesz ponownie przed biurkiem. Profesor wzdycha głęboko, patrząc na listę. Już ma ci wpisać zaliczenie, kiedy coś rzuca mu się w oczy.
- Spóźniła się pani dzisiaj ponad 15 minut… - Kręci głową. - Nie mogę wpisać pani zaliczenia, nawet jeśli usprawiedliwię nieobecność tydzień temu...
Wracając do mieszkania masz ochotę palnąć sobie w głowę. Już nigdy nie będziesz siedzieć do późna. I najpewniej jeść, przez pieniądze wydane na taxi i kawę.
[[FAILED->START ]] - Obiecuję, że już nigdy nie ominę żadnych zajęć! - przyrzekasz, patrząc błagalnie w oczy profesora.
Mężczyzna kręci głową z dezaprobatą.
- Myślałem, że jest pani zbyt mądra, żeby składać takie obietnice, tym bardziej, że dzisiaj znowu się pani spóźniła. Chyba że… - uśmiecha się złowieszczo. - Dam pani szansę zrealizowania tej obietnicy.
Wychodzisz bez zaliczenia, ze świadomością, że musisz powtórzyć przedmiot. Cóż… Przynajmniej teraz profesor cię lubi. Co z tego, że z powodu głupiego pomysłu z artykułem będziesz pewnie musiała napisać ich więcej i udawać zaangażowanie. I że do końca miesiąca nie będziesz jeść, bo kawa i taxi nadwyrężyły twój budżet…
[[FAILED->START ]]